Czas
uciekał do tyłu. Nie była w stanie nic zrobić. Rozmazane sceny śmigały dookoła
niej w feerii barw - widziała jak cofają się korytarzem razem z Malfoyem,
wchodzą do tego przeklętego domu, widziała zagadkową minę Robardsa, kiedy mówił
im o współpracy. Widziała jak każdy kolejny dzień jej życia umyka, a jakaś
niewidzialna siła zasysała ją w głąb swoich własnych wspomnień. Przypominało
jej to zmieniacz czasu, który dostała w trzeciej klasie, ale to co działo się
teraz było sto razy intensywniejsze. Nie mogła tego kontrolować - nie wiedziała
kiedy i gdzie nastąpi granica zatracania się w przeszłości. Była już na etapie
swoich pierwszych lat w Hogwarcie, a cały świat zaczynał wirować coraz szybciej
i szybciej. Zaczęło jej się kręcić w głowie. Miała wrażenie, że nie wytrzyma
już potwornych mdłości, które ją ogarnęły, kiedy wszystko nagle ustało. Obraz
wyostrzył się.
Docelowe wspomnienie było jej bardzo
dobrze znane. Ale tym razem coś było nie tak.
Miała
jedenaście lat. Hogwart wzbudzał jednocześnie jej strach i podziw. Zaraz miała
rozpocząć się Ceremonia Przydziału, a groźnie wyglądająca profesor właśnie
kładła na stołku wyświechtaną tiarę.
- Nocne niebo, które widzisz na górze,
to tylko złudzenie - szepnęła do stojącej obok, równie zdenerwowanej Ceremonią
Przydziału, czarnowłosej dziewczynki o twarzy przypominającej wyglądem mopsa. -
Sklepienie jest zaczarowane tak, że odzwierciedla panującą na dworze pogodę.
Przeczytałam o tym w Krótkiej Historii Hogwartu.
Rudy chłopiec - Ron, którego poznała w
ekspresie, gdy usłyszał jej słowa, uniósł wysoko brwi. Hermiona speszyła się
nieco i zamilkła, słuchając piosenki Tiary Przydziału.
Stojący
przed nią, wysoki, bardzo blady chłopiec o platynowych włosach pogłaskał po
ręce trzęsącą się ze strachu właścicielkę dwóch jasnych warkoczy.
- Będzie dobrze, Dafne, obiecuję.
Dziewczynka
o imieniu Dafne objęła go mocno i wtuliła policzek w jego szczupłą klatkę
piersiową.
Rozległ
się ostry głos profesor McGonagall odczytującej nazwiska z długiej listy
pergaminu. Za każdym razem, gdy ktoś zostawał przydzielony do odpowiedniego
domu, na całej sali rozbrzmiewały oklaski. Hermiona chciała mieć już to za
sobą. Nogi trzęsły się jej jak galareta.
- Granger Hermiona!
Ruszyła
żwawo przed siebie, starając się wyglądać na dumną i opanowaną. Usiadła na
stołku i kiedy Tiara Przydziału dotknęła jej głowy, niemalże natychmiast
rozległ się okrzyk: Slytherin!
Hermiona
zmarszczyła brwi. Wydawało jej się, że trafi do Ravenclaw, ale nie jej zadaniem
było stwierdzenie gdzie nadaje się najbardziej.
Wstała
i ruszyła w stronę ostatniego stołu, stojącego na lewym krańcu Wielkiej Sali.
- Greengrass Dafne! - Tiara bezzwłocznie
przydzieliła Dafne do Slytherinu. Zadowolona jedenastolatka szła do stołu
Ślizgonów z taką dumą i nagle odzyskaną pewnością siebie, że Hermiona nie miała
śmiałości się do niej odezwać, kiedy ta usiadła tuż obok niej.
Zajęła
się rozglądaniem po sali. Przy stole Gryffindoru siedziało trzech rudzielców
tak podobnych do Rona, że musieli być braćmi. Zastanawiała się chwilę, gdzie
trafi ten słynny Harry Potter, ale jej rozmyślania przerwał zduszony okrzyk
siedzącej obok Dafne Greengrass, kiedy okazało się, że blady chłopiec, z którym
jeszcze przed chwilą rozmawiała, trafił do Gryffindoru.
Granger
wzruszyła ramionami. Była już nieco głodna, ta ceremonia była taka długa...
Ucieszyła
się nieco, kiedy okazało się, że ciemnowłosa dziewczynka o twarzy mopsa - i jak
się okazało - imieniu Pansy - też trafiła do grona Ślizgonów i usiadła obok
niej. Z radości objęły się spontanicznie.
- Zostaniemy n a j l e p s z y m i przyjaciółkami - oznajmiła jej Pansy z emfazą.
Odwróciła się od Hermiony i zajęła się pocieszaniem zrozpaczonej Dafne
Greengrass.
Do
uszu Hermiony dotarły tylko strzępki rozmowy.
"A kto to taki w ogóle jest, ten
Draco Malfoy?" - interesowała się Pansy.
Granger
zajęła się jedzeniem, które nagle pojawiło się przed nią na półmiskach, od
których ilości i ciężaru aż uginał się stół. Była taka głodna.
*
- Słyszeliście, że ojciec wyrzucił go z
domu? Chyba nie mógł już znieść w swojej rodzinie tej czarnej owcy, która jako
jedyna nie trafiła do Slytherinu - plotkowała Dafne Greengrass, siedząc
otoczona wianuszkiem koleżanek.
Od
ceremonii przydziału minęło pięć lat i Hermiona zdążyła nauczyć się kilku zasad
i zweryfikować kilka informacji. Po pierwsze - Pansy Parkinson zdecydowanie nie
była jej najlepszą przyjaciółką. Siedziała teraz u stóp Dafne i emocjonowała
się najnowszą pogłoską.
- Słyszałam, że prosił dyrektora o to,
czy może zostać w Hogwarcie przez wakacje. Nie ma dokąd pójść.
- To oczywiste, że nie ma dokąd pójść.
Może przygarnie go jego najlepszy przyjaciel - Potter, do swojej żałosnej
mugolskiej rodzinki! - Dafne parsknęła śmiechem; wszystkie dziewczęta szerzące
w Hogwarcie instytucję poczty pantoflowej, zawtórowały jej równie donośnym
chichotem.
Po drugie - Dafne Greengrass była
niekwestionowaną królową Slytherinu. Hermiona była zaskoczona jak szybko
dziewczyna zapomniała o jasnowłosym chłopcu, który trafił do Gryffindoru i od
tamtego momentu stał się obiektem jej nieustających kpin. Granger, szczerze
mówiąc, współczuła mu. Słyszała, że pochodził z sięgającego pokoleń
czarodziejskiego rodu i jako jedyny w całej rodzinie nie trafił do Slyterinu.
Był odmieńcem - jak ona. Hermiona do tej pory zastanawiała się dlaczego trafiła
do domu węża - nie posiadała w rodzinie żadnego czarodzieja i właściwie do
momentu przyjścia listu z Hogwartu nie miała pojęcia o magii. I przez ten jeden
głupi fakt z jej życia, większość Ślizgonów niespecjalnie miała ochotę się z
nią przyjaźnić. Z jednym wyjątkiem, który właśnie usiadł na oparciu fotela,
który zajmowała Hermiona.
- Nie mogę w to uwierzyć. - Astoria
Greengrass skrzywiła się, patrząc na swoją starszą siostrę. Hermiona wiedziała,
że szczerze się nienawidzą. - Draco w dzieciństwie był naszym najlepszym
przyjacielem, a ona teraz tak się z niego naśmiewa.
Hermiona wzruszyła
ramionami. Wiedziała jaka jest Dafne. Ciężko jej za to było zdefiniować
Malfoya, który był zamkniętym w sobie chłopcem, który rzadko się odzywał.
- Blaise, powiedz coś swojej
dziewczynie - jęknęła Hermiona, kiedy ciemnowłosy chłopiec - Blaise Zabini -
niekwestionowanie najlepsza partia jaką można było dostać w Slytherinie i
oczywiście chłopak Dafne - usiadł obok. Był drugą - i ostatnią - osobą, która
tolerowała obecność Hermiony w domu węża.
- Chętnie bym to zrobił, ale wiesz, że
nie mam na nią wpływu.
Astoria
prychnęła.
*
To
był rok OWUTEMÓW i miała mnóstwo nauki. Nie rozumiała tych wszystkich uczniów,
którzy wracali do domów na ferie bożonarodzeniowe. Hermiona postanowiła zostać
w Hogwarcie w otoczeniu książek i Astorii, która stwierdziła, że nie zniesie w
domu towarzystwa Dafne 24/7.
- Musisz go poznać! - Astoria z emocji
pociągnęła Hermionę za rękaw szaty, kiedy szły na bożonarodzeniową kolację.
Cztery stoły zniknęły, zastąpione tylko jednym, wspólnym. Niewielu uczniów
zostało w Hogwarcie na święta. Właściwie, dokładnie jedenastu. Hermiona nie
znała większości z nich - byli to jacyś młodsi uczniowie z innych domów i ten
nieodłączny duet - Potter&Malfoy.
Hermiona
przysiadła się do stołu nieco niepewnie, uśmiechając się do Harry'ego Pottera.
- Czy myśmy przypadkiem nie poznali się
w ekspresie Londyn-Hogwart, sześć lat temu? - zagadnął ją Harry, a ona
energicznie pokiwała głową.
- Tak! To niesamowite, że to pamiętasz!
- Taką ładną twarz ciężko jest
zapomnieć. - Harry uśmiechnął się. Na te słowa Hermiona zarumieniła się i
zerknęła przelotnie na Malfoya. Patrzył się na nią, wcale nieskrępowany faktem,
iż go na tym przyłapała.
Postanowiła
nie przejmować się dziwnym zachowaniem Gryfona, pogrążona w rozmowie z Harrym.
Kątem oka widziała jak Astoria wychodzi ze skóry, żeby zagadać Dracona. Hermiona zaśmiała się w duchu.
*
- Cześć. Będziemy w tym semestrze w
parze przy warzeniu eliksirów, mam nadzieję, że potraktujesz sprawę serio, bo
muszę zapunktować w Snape'a, egzaminy, sam rozumiesz.... - Hermiona przysiadła się do Malfoya. Nie
rozmawiała z nim od czasu krótkiego epizodu, ponad dwa tygodnie temu, na
początku ferii, kiedy razem z Harrym - z którym dla odmiany dogadywała się
fantastycznie - i Astorią, wyszli na błonia, skorzystać z
kilkunastocentymetrowej warstwy śniegu. Zapytała go wtedy, co zamierza robić po
szkole. Wzruszył ramionami.
- Pewnie to, co Potter. Będziemy
zabijać Śmierciożerców - powiedział cicho, jak to miał w zwyczaju, a w jego oku
pojawił się mściwy błysk. Hermiona już o nic nie pytała.
*
- Tu jest napisane, że masz dodać
posiekane, a nie zmiażdżone pędy mandragory. Malfoy, czy ty potrafisz w ogóle
czytać? - zirytowała się Hermiona, wyrywając mu z ręki moździerz.
- Przepraszam - powiedział szczerze.
Naprawdę wyglądał na skruszonego. Hermiona westchnęła.
- Dobra, co jest? - Nie czekała na
odpowiedź, ale Draco zaskoczył ją, po raz pierwszy w życiu dzieląc się z nią
swoimi przemyśleniami.
- Zastanawiałem się tylko, jakby to
było, gdybym trafił do Slytherinu. No wiesz, czy miałbym teraz gdzie mieszkać
po skończeniu szkoły. Kiedy byłem dzieckiem, zawsze wyobrażałem sobie dwie
rzeczy - że będę Ślizgonem i że wezmę ślub z Dafne Greengrass. A ona nie chce
nawet teraz... Granger, co z tobą?
Hermiona wpatrywała się w kociołek z szeroko
otwartymi oczami. Ale to nie zawartość sprawiła, że dziewczyna wybałuszała oczy
i to otwierała to zamykała usta.
"
...będę Ślizgonem... wezmę ślub z Dafne Greengrass..."
Malfoy
Ślizgonem.
Malfoy
i Greengrass.
Jej
analityczny umysł usilnie starał sobie przypomnieć dlaczego te słowa-klucze
wywołały to dziwne uczucie przebudzenia się do rzeczywistości...
- Merlinie...- szepnęła, patrząc na
niego z mieszaniną przerażenia i ekscytacji swoim odkryciem. - Malfoy... Jesteśmy
zaczarowani.
Zmarszczył
brwi.
- Nic z tego nie jest prawdziwe -
wykrztusiła w końcu Hermiona, rozglądając się gorączkowo dookoła i dotykając
przedmiotów przed sobą, jakby chciała sprawdzić, czy są materialne.
Przez
kilka sekund myślał, że oszalała. A potem, jak na zawołanie, wszystko w jego
umyśle się rozjaśniło.
O jejku *.* Cudeńko :)
OdpowiedzUsuńJa nie mam pojęcia zbyt bardzo, o co w tym chodzi, ale mi się to bardzo podoba :)
Hermi i Malfoy.....dwa różne światy w tak obcych dla siebie środowiskach. To się zapowiada naprawdę fantastycznie ;)
Teraz, jak już znów dodajesz rozdziały to wchodzę codziennie i jak zobaczyłam to myślałam, że się popłaczę z radości.
Czekam na następny z niecierpliwością i dużo weny!! :)
Bellatriks :)
Hahah, właściwie o nic nie chodzi, po prostu w tym dziwnym domu pomieszało im przeszłość. Magia! ;) Doszłam do wniosku, że potrzebujecie trochę więcej typowego Dramione, a w opowiadaniu zbliżanie ich na siłę nie miałoby sensu... dlatego zastosowałam zabieg w czwartym wymiarze i... voilà. Ojej, bardzo mi miło. <3
UsuńDaj następny,bo nie mogę się doczekać :)
UsuńPrzyszłaś i zniknęłaś.....wracaj :)
UsuńAvery do nie powiem czego odezwij się, bo się pogniewamy!
UsuńNo tradycyjnie....znów przerwa.....ja Ci nie mam tego za złe, ale daje się jakiś znak życia...chociaż coś w stylu 'jestem tu wiem, że nic ostatnio nie dodaje, ale nie zostawiłam was'...
UsuńZrobiłaś mi taką nadzieję, a teraz znów Cię nie ma....ja czekam cały czas a Ty...od października totalne zero....zero czegokolwiek....no dosłownie nic...
Bardziej za to jestem zła na Ciebie niż za brak kolejnego rozdziału...
No no no moja droga, ale tu namieszałaś :) Widzę, że nasi bohaterzy mają niezłą zagwostkę i co się tam z nimi dzieje? Szaleństwo do potęgi n- tej. Gdzież oni tak naprawdę wylądowali i co to za dziwny dom? Kończyć w takim momencie, no wiesz Ty co? Ale ok poczekam sobie znowu z radością na next. Pozdrawiam i oczywiście jestem zachwycona Twoim rozdziałem
OdpowiedzUsuńHaha, wszystko się wyjaśni w swoim czasie, czyli następnym odcinku! Dziękuję bardzo, w zamian za to postaram się w jak najbliższej przyszłości wygospodarować chwilę i jak najszybciej coś dodać. Całusy!
UsuńTo ja zaznaczę swoją obecność i obiecam, że niedługo się tutaj pojawię. Bo na razie zamierzam przeczytać to opowiadanie od początku. Właśnie zdałam sobie sprawę, że o ile Opowiadanie I znam już prawie na pamięć to to czytałam chyba tylko raz. Tak nie może być. Więc spodziewaj się mnie tu niebawem! ^^
OdpowiedzUsuń;*
Bez stresu, wiem, że jesteś. <3 Ale musisz mi wybaczyć, bo ja też nie jestem w stanie u Ciebie być na bieżąco, ale niestety czasami nie wyrabiam w tygodniu, żeby zjeść obiad, a co dopiero włączyć komputer i coś zdziałać. Ojej, boję się, jeszcze wyjdzie, że takie głupoty powypisywałam i coś wynajdziesz. :D
UsuńTeraz to już kompletnie nic z tego nie rozumiem... Właśnie skończyłam czytać całość. Hm, z pewnością ta historia ma potencjał. Jest taka inna niż reszta. Heh, mam wrażenie, że za każdym razem, gdy odkryję coś nowego to tak piszę. ;s Ale w tym przypadku to prawda.
OdpowiedzUsuńPodobają mi się te wszystkie retrospekcje, ale jednocześnie nic nie rozumiałam z nich na początku i zaburzyły mi chronologię tego opowiadania. Wszystko jest takie chaotyczne... Dopiero gdy przeczytałam połowę rozdziałów, to mniej więcej wiedziałam o co w tym wszystkim chodzi. Albo nawet i nie, ale mniejsza z tym.
Na początku prawie w ogóle nie było Dramione, potem tylko przez chwilę i teraz znowu. To chyba trochę słabe, bo ich powinno być najwięcej, a u Ciebie Draco co chwilę jest z kimś innym. Nie wiem kogo Ty z niego zrobiłaś, jest jakiś taki zagubiony, sam nie wie, co chcę i co ma robić, jest słaby, nie ma silnej woli, zwykły tchórz. Przede wszystkim to mi się nie podoba. Hermiony też jest strasznie mało. Ta historia jest zbyt zagmatwana, nie wiem jak Ty z tego później wybrniesz. Ciekawi mnie, co teraz będzie z tym cofnięciem w czasie i co to za czar.
Cieszę się, że zakończyłaś wątek z Dafne i jest teraz z Blaise'm, bo była mega irytująca, Astoria też trochę jest, ale mniej.
U Ciebie wszystkie laski lecą na Dracona, a on jest co chwilę z inną, to mnie trochę zdziwiło, bo wolę, gdy jest sam i całkowicie się odcina, albo jest z jedną laską i w tym czasie coś tam zaczyna się dziać między nim a Hermioną.
Huh, chyba już wszystko napisałam, co chciałam.
Podoba mi się Twój styl pisania, jest tak tajemniczo, nie można przewidzieć co się stanie.
Czekam na dalszy ciąg. A teraz idę czytać Twoją kolejną historię.
Pozdrawiam. :)
Dziękuję za długi i szczery komentarz! I na wstępie przepraszam, że dopiero teraz odpowiadam, ale nie wynika to absolutnie z mojego lenistwa czy braku zainteresowania, tylko szeregiem obowiązków, które po prostu nie mogą zaczekać. :( Cieszę się, że tak uważasz, bo staram się tworzyć coś swojego, o ile to w ogóle możliwe, pisząc fanfiction, i przekazać Wam kawałek mojej wyobraźni. Odnośnie retrospekcji i małego chaosu, który wkradł się w opowiadanie - nie mam niestety na swoją obronę niczego, poza faktem, że opowiadanie powstawało w dużych odstępach czasu i niestety moja koncepcja na tę historię cały czas ewoluowała, co ma bezpośredni przekład na ewentualne zawirowania. Tak, Dramione w tej historii jest trochę pobocznym wątkiem, ale jeśli mam być szczera, gdzieś w połowie pisania przeżywałam obrzydzenie tym paringiem i nie chcąc po prostu porzucić opowiadania, starałam się znaleźć jakieś rozwiązanie. Natomiast odnośnie postaci Draco... Wiesz, taką mam na niego koncepcję w tym opowiadaniu i nie uważam, żeby różniła się ona od kanonu. O ile we wszystkich blogowych historiach Draco jest superekstramęski i zawsze wie czego chce - oczywiście Hermiony, miłości swojego życia, tak zadaję sobie pytanie... ile można? Zwróć uwagę, że w książkach Draco jest właśnie taki, jakim go opisałaś - słaby, brakuje mu silnej woli i owszem, jest tchórzem. Choćbyśmy nie wiem jak go uwielbiały, tak właśnie przedstawiła go Rowling. I muszę przyznać, że mnie osobiście intryguje taka kreacja jego postaci. Przyznaję się, że lubię łączyć Draco ze wszystkim co się rusza, ale właśnie pasuje mi to do tego jego niezdecydowania. Popatrz - jest z Hermioną, ale boi się przyznać, że coś do niej czuje. Przerzuca się na Dafne, bo to po prostu znajome, ale kiedy zaczynają się problemy, ucieka. Astoria pojawiła się niespodziewanie, więc także skorzystał ze swojej szansy - bo to wygodne. I nie wiem czy widzisz, że to Hermiona w tym opowiadaniu jest tą silniejszą stroną. Jeszcze wyjdzie w opowiadaniu jak Draco przejedzie się na tym, co robi. ;)
UsuńSpokojnie, wybrnę z tego zagmatwania i obiecuję, że od tej pory będzie więcej rozprostowywania, mniej gmatwania.
Cofnięcie w czasie i zmiana w przeszłości - mogę na wstępie zdradzić - jest tylko elementem opowiadania, który nie ma większego związku z przepowiednią.
Staram się, żeby opowiadanie toczyło się na kilku płaszczyznach, więc takie odnajdywanie swojej "prawdziwej" miłości - jak w przypadku Dafne i Blaise'a bardzo mi się podoba i nic na to nie poradzę. :D
Dziękuję bardzo. ;) W innych opowiadaniach jest więcej Dramione, więc może nie będziesz rozczarowana. :P
Serdecznie,
Avery
witaj, moja Droga co to się z Tobą dzieje? czekam i sprawdzam codziennie, a tu cicho jak w wigilijną noc :) wesołych świąt, pozdrawiam i czekam
OdpowiedzUsuńCudo i jeszcze raz cudo uwielbiam twój blog jest świetny czekam na kolejną notkę i życzę dużo weny a to mój blog pierwszy rozdział za 2 tygodnie zapraszam http://draco-i-hermiona-jak-ja-cie-kurwa-nie-nawidze.blog.pl/
OdpowiedzUsuńTak wiec jest rok 2015 a ja nadal czekam na reszte wszystkich opowiadan. Szczegolnie 'oczy szeroko zamkniete' mi przypadlo do gustu. Wiec czekam i mam nadzieje ze napiszesz cos wiecej :(
OdpowiedzUsuńNo i znowu czekam na dalsze czesci... :(
OdpowiedzUsuńAVERY!!!!! Wyobraź sobie, że dzisiejszą noc przewracałam się z boku na bok, męczona przez bezsenność i tak, można powiedzieć, z nudów wpadłam na Intangible Love. Poczytałam sobie nasze komentarze i znalazłam Twojego bloga! Zabiorę się do przypomnienia sobie tych historii jeszcze w ten weekend.
OdpowiedzUsuńAleż mi było tęskno! Ściskam!
Contagious-Evil.blogspot.com
haine./seithr./Heroina
NIE WIERZĘ. Po tym całym wielkim blogowym chaosie myślałam, że odeszłaś z internetów, a tutaj taka niespodzianka! Aż mi się zrobiło ciepło na sercu jak zobaczyłam znajome "haine", tyle wspomnień wróciło!
UsuńAż podskoczyłam z radości na widok, że znowu coś tworzysz. Koniecznie muszę przeczytać!
Ach, mój blog można określić ostatnio tylko słowem ruina, ale może też kiedyś się tak pięknie odrodzę.
Całusy!