18 września 2014

32. Niewidzialny wróg.


Opowiadanie II: Oszukać przeznaczenie.

            Trzask zamykanych drzwi za plecami nie był wcale pocieszający, przy towarzyszącym jej przeczuciu, że coś jest nie w porządku.
- Uważaj! - krzyknęła, kiedy jadowicie zielone zaklęcie śmignęło niecałe dziesięć centymetrów od jego głowy. Malfoy rozejrzał się.
- Skąd się wzięło to zaklęcie? Przecież tutaj nikogo nie ma. - Zmarszczył czoło i chciał zrobić krok do przodu, ale Hermiona złapała go za rękaw.
- Poczekaj. A jeśli to... pułapka?
- Pułapka? Granger, znowu te twoje teorie spisko... - Nie dane mu było dokończyć zdanie. W ich kierunku śmignęła salwa zaklęć i gdyby nie ich szybka reakcja z użyciem zaklęcia tarczy, nie wiadomo czy nie leżeliby teraz martwi na podłodze.
            Malfoy szarpnął za klamkę drzwi wejściowych.
- Zamknięte!
            Hermiona strzeliła w zamek zaklęciem. Drzwi ani drgnęły.
- Cóż, wygląda na to, że musimy pokonać niewidzialnego wroga - powiedział Draco z nutą irytacji, odbijając jednocześnie sunącą ku niemu różową kulę światła. - Osłaniaj mnie, Granger. Ja będę ich atakował.
            Nie czekając na potwierdzenie, ruszył wąskim korytarzem. Hermiona podążyła jego śladem.

***

            Te spacery były jej odskocznią. Z słuchawkami Taylor na uszach, przechadzała się po błoniach, depcząc zeschnięte liście i od czasu do czasu kopiąc jakiegoś zbłąkanego kasztana.
            Delektowała się jesiennym powietrzem i samotnością. Hogwart bez Draco, Dafne, a nawet Setha stał sie opustoszały i nudny. Nie narzekała zbytnio, gdyż miała przy sobie rodzeństwo Walsh, ale prawda była taka, że chciała już skończyć szkołę i tak jak większość jej znajomych - zajmować się "dorosłymi" sprawami. Nie miała pojęcia jak wpłynie to na jej relację z Draco, ale wyobrażała sobie, że może zamieszkają razem i będą po prostu i zwyczajnie szczęśliwi.
- Gdybym miał wybrać jedną osobę, na którą na pewno natknę się w Hogwarcie, byłaby nią Astoria Greengrass. Nie narzekam, mógłbym trafić gorzej.
            Natychmiastowo podniosła wzrok.
- Potter! - krzyknęła i automatycznie rzuciła mu się na szyję na powitanie. Jego widok był tak niespodziewaną, ale miłą zarazem niespodzianką, że nawet nie zastanawiała się nad tym co robi. - Co robisz w Hogwarcie?
- Przyjechałem odwiedzić Hagrida, właśnie do niego idę.
            Astoria pokiwała głową. Miała cichą nadzieję, że może będzie miał trochę wolnego czasu i wyskoczą na kremowe piwo. Była w końcu sobota, więc oboje mieli trochę czasu, a takie rzeczy były niemalże naturalne, skoro nie widzieli się od ponad roku. Ale nie zamierzała mu tego proponować - kto wie, może ich przelotna znajomość miała właśnie taka pozostać?
            Harry przyjrzał się jej przez chwilę. Nie wiedział dlaczego i co nim kierowało, ale zawsze kiedy ją spotykał, chciał ją zatrzymać jak najdłużej.
- Może masz ochotę na herbatkę u Hagrida? Jestem przekonany, że go polubisz - zaczął Harry. Astoria rozpromieniła się. Tylko czekała na zaproszenie.
- Dziękuję, z przyjemnością w końcu go poznam. Zawsze mnie przerażał, jest ogromny! - zaśmiała się.
- O tak! Kiedy zobaczyłem go po raz pierwszy, myślałem, że...
            Ruszyli w stronę chatki Hagrida, stykając się ramionami i gestykulując z ożywieniem.
            Ta znajomość mogła być jedynie przelotnym kaprysem. Decyzja nie została jeszcze podjęta.

***

            Draco wrzasnął tak nagle, że Hermiona podskoczyła na kilka cali.
- Graaanger! - zawył z wyrzutem. Dopiero w tym momencie uświadomiła sobie, że jedno ze śmigających stale i znikąd zaklęć trafiło do w bark.
- Proszę cię, wytrzymaj jeszcze chwilę, zaraz będziemy na końcu tego cholernego korytarza - krzyknęła, ledwo słysząc swój własny głos w tle świszczących zaklęć. Malfoy zacisnął zęby, ale pokiwał głową na znak zgody. Przesunęli się kilka kroków do przodu i przeskoczyli przez próg, gotowi w końcu unicestwić źródło ofensywy.  Ale kiedy tylko przestąpili przez futrynę, zaklęcia ustały. Stali przez kilka chwil w milczeniu, wsłuchując się we własne nieregularne oddechy i kiedy doszli do wniosku, że atak ustał, pozwolili sobie na chwilowe rozluźnienie.
            Hermiona niemalże natychmiast rzuciła się na jego ranę, sprawdzić czy to coś poważnego. Na szczęście, było to jedno z zaklęć, które miały osłabić przeciwnika w trakcie walki, więc można było je trochę porównać do oberwania tłuczkiem. Na szczęście, nie zostawiały żadnych trwałych urazów.
- Nie sądzisz, że gdyby byli tu Śmierciożercy, już byśmy byli martwi?  zapytała Granger, patrząc na Malfoya w poszukiwaniu jakiejkolwiek oznaki, że ma on jakieś pojęcie na temat tego co tu się działo.
- Niewykluczone - rzucił jedynie. Przyglądał się z uwagą wnętrzu salonu. - Znam to miejsce. To dziwne, ale wygląda jak mój dom w Londynie... Ale to niemożliwe, żebyśmy w nim byli.
            Zmarszczył jasne brwi, podchodząc do okazałej gabloty i biorąc do ręki leżący tam album ze zdjęciami. Hermiona widziała jak obraca strony i marszczy czoło. Miała ochotę podejść i zajrzeć mu przez ramię, ale wiedziała, że przekroczyłaby wtedy granicę jego prywatności.
 - Granger, myślisz, że to możliwe, że Robards postanowił poddać nas testowi...? - zapytał powoli Malfoy, z trzaskiem zamykając album i podnosząc na nią wzrok.
            Hermiona pokiwała z zastanowieniem głową.
- To mogłoby mieć sens. Po co miałby mówić nam, że mamy współpracować, jeśli naprawdę mielibyśmy tylko unieszkodliwić bogina?
            Draco zbliżył się do niej, tak, że dzieliła ich teraz odległość tylko kilkudziesięciu cali.
- Musimy razem wymyślić jak się stąd wydostać.
            Pokiwała głową.
- I pewnie to nie koniec niemiłych niespodzianek - westchnęła. - Pospiesz się, jeśli uda nam się przejść przez ten dom, może zdążymy jeszcze na kolację.
            Nie musiała dwa razy powtarzać. Z tego pomieszczenia wychodziły tylko dwie pary drzwi. Jednymi z nich weszli. Ruszyła za Malfoyem w stronę drugich i przekroczyła próg, spodziewając się nowej fali ataków. Przez niemalże minutę oboje trzymali różdżki w pogotowiu, ale kiedy nic się nie wydarzyło, postąpili kilka kolejnych kroków przed siebie.
            Malfoy, który prowadził, zdołał zrelaksować się tą złudną ciszą na tyle, że przyspieszył tempo. Mijali kolejne, niczym nie wyróżniające się pokoje. Hermiona zaczynała powoli wątpić w pomysłowość Gawaina Robardsa, kiedy z zaskoczeniem stwierdziła, że jakiś cudem wrócili do punktu wyjścia, którym był salon. I to tymi samymi drzwiami, którymi wyszli. To nie miało najmniejszego sensu. Dlaczego Robards wymyślił dla nich zabawę w postaci bezcelowych spacerów po opustoszałym domu?
            Hermiona, nieco zirytowana tym, że kompletnie nic z tego nie rozumiała, podeszła do gablotki przy której ostatnim razem stał Malfoy. Coś przykuło jej uwagę.
- Draco, znam ten album. W dokładnie takim samym rodzice trzymali moje zdjęcia z dzieciństwa - powiedziała z ekscytacją i otworzyła księgę, spodziewając się ujrzeć czteroletnią Hermionę, bawiącą się lalkami i uśmiechającą się do obiektywu. Draco stanął za jej plecami. Wpatrywali się przez chwilę w oglądane przez siebie zdjęcia i ich spojrzenia skrzyżowały się niemalże jednocześnie.
            A potem stało się coś dziwnego. Czas zaczął się cofać.


***
Nie do końca jestem zadowolona (jest krótki i taki dziwny, że właściwie nawet ciężko mi go określić), ale wiedziałam, że jeśli nie przejdę przez ten rozdział to opowiadanie będzie miało przestój. A tego bardzo nie chcę!
Mam nadzieję, że nie ma zbyt wielu błędów, ale dodam muzykę i zajmę się ewentualną korekta na dniach.
Za to mam nadzieję, że kolejny będzie już na dobrym poziomie! ;)


11 komentarzy:

  1. Mi rozdział się bardzo podoba :) Cofanie czasu..no, no ciekawe :)
    Cóż w sumie tak bardzo tęskniłam za tym opowiadaniem, że chyba wszystko mogę nazwać cudownym i wystarczy, że będzie napisane przez Ciebie :)
    Chociaż pewien przypał Ci się należy, ponieważ nie jest to szczyt Twoich możliwości. Sam w sobie rozdział nie jest zły, ale Ciebie stać na więcej :)
    I tak mi się podobało :)
    Pozdrawiam Bellatriks :)
    PS. Bellatriks podpisywałam się od początku, ale z czasem nazwa ta uległa zmianie na Pani Black, więc tu kieruję się np. do Hope: DALEJ CZYTAM I KOMENTUJĘ WASZE OPOWIADANIA :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chciałam coś wrzucić, jednocześnie wiedząc, że nie będzie to jakieś wyrafinowane. Przynajmniej historia leci do przodu. :D Okej, ja się bardzo cieszę, że zostawiasz mi komentarze, bo czasami odnoszę wrażenie, że to opowiadanie zostało już zapomniane przez świat i jesteśmy tu tylko Ty i ja. :P Ale dopóki jesteś, nawet jeśli byłabyś jedyna, to ja się nie poddaję. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja ci nigdy nie daruję i zmuszę Cię, żebyś doprowadziła to do końca :)

      Usuń
  3. Trochę ilość rozdziałów mnie przytłacza.: o Które opowiadanie najbardziej polecasz?

    OdpowiedzUsuń
  4. Pierwsze albo drugie, w zależności co bardziej lubisz: pierwsze jest typowo DHLowe, wzloty i upadki naszej parki, dużo dramatu i miłości; drugie ma bardziej rozbudowaną fabułę, oprócz Draco i Hermiony są też ważni inni bohaterowie, opowiadanie jest trochę bardziej wielowymiarowe, ma więcej humoru. Rozdziałów w obu opowiadaniach jest dużo, ale nie są one specjalnie długie. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Albo zapytam inaczej: W którym opowiadaniu jest najmniej Dramione? (Trochę piszę o tym paringu, ale nie za bardzo za nim przepadam xD).

      Usuń
    2. zdecydowanie w 2 :D

      Usuń
  5. Powiem tak - świetnie piszesz.
    Weszłam przypadkiem na Twojego bloga, przeczytałam rozdziały i teraz podsumowuję. Całe opowiadanie ma w sobie coś magicznego, podoba mi się. Mam nadzieję, że jeszcze tu zawitam. :)
    Co do rozdziału - krótki, ale ciekawy, choć jak ktoś już powiedział wyżej - stać Cię na więcej.

    Przy okazji:
    Pragnę Cię poinformować, że zostałaś nominowana do Liebster Blog Award na moim blogu. Szczegóły znajdziesz tutaj:
    http://dramioneisall4me.blogspot.com/p/liebster.html

    Przy okazji zapraszam do siebie. :)
    ~I

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję! I przyznaję się, na pewno stać mnie na więcej! Oj, ja też mam taką nadzieję. ;) Dodałam sobie do zakładek Twój blog i też obiecuję zajrzeć. Bardzo dziękuję za nominację, odpowiem na pytania. ;)

      Usuń
  6. Ojej, ojej! Coś się tu ruszyło! A weszłam z brakiem przekonania, że coś się zmieniło...
    Bardzo się cieszę, ale muszę sobie odświeżyć i przypomnieć opowiadania, więc na porządny komentarz ode mnie troszkę sobie poczekasz ;)
    Pozdrawiam, weny, weny, weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja się cieszę, że jesteś, jeeej, tak bardzo! Ja też już myślałam, że opuściłaś blogosferę :c Mam nadzieję, że w najbliższym czasie będę mogła przeczytać coś spod Twojej klawiatury! :>

      Usuń