Opowiadanie I: Oczy szeroko zamknięte.
hope,
Bellatriks, reszta z Was, wszystkie te, które czekałyście… jesteście… niesamowite,
wspaniałe, najlepsze. I diabelnie zdeterminowane. :D
<3
Coś kazało mu zawrócić. Ta
sama, niepojęta siła zmuszała go do biegu ile sił w nogach, żeby dotrzeć do
niej na czas. Zrozumiał, że nie może bez niej żyć, że nie chce bez niej żyć.
Próbował łudzić się przeświadczeniem, że znajdzie sobie kogoś innego, że ona
nie jest mu pisana. A jednak – wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały mu
tak jasno, że się myli.
Hermiona Granger była w jego życiu osobą,
która pojawiła się zupełnie znikąd. Logika, duma, zdrowy rozsądek – wszystko to
kazało mu jej nienawidzić. Ale ona łamała wszelkie schematy. Wszelkie bariery,
które układał sobie w głowie, próbując się przed nią chronić. Jej wewnętrzny
ogień roztapiał wysoki mur z lodu, który wokół siebie tworzył. I tak jak lód jest bezbronny w starciu z
ogniem, tak samo on był bezbronny w starciu z nią.
Kiedy stanął przed wysokim
i nieforemnym (w dodatku ohydnym w jego mniemaniu) budynkiem, w którym
mieszkała razem z Weasleyami, miał ochotę zawrócić. Odwaga opuściła go na
chwilę, żeby zaraz wrócić ze zdwojoną siłą. Bez niej jego przyszłość nie
istniała. Fakt, że w końcu to pojął, był silniejszy od każdego zaprzeczenia,
które od tamtego momentu próbował przed sobą postawić.
Zapukał do drzwi wejściowych i
wstrzymał oddech.
*
Zawsze
mamy miejsce dla… przybysza - powiedziała niepewnie pani Weasley, kiedy zjawił
się na progu Nory, błagając o możliwość zobaczenia jej. No, błaganie w jego
przypadku byłoby hiperbolizacją.
Coś
ścisnęło mu się w żołądku, kiedy zobaczył jej twarz, jej pełną niedowierzania,
a po chwili rozpromienioną minę, którą zrobiła na jego widok.
-
Draco! – Wstała od stołu tak gwałtownie, że niemal zerwała cały obrus. Harry
rzucił jej niepewne spojrzenie, a jego głowa obracała się to w kierunku
Malfoya, to przyjaciółki. Ginny wyglądała na dziwnie poddenerwowaną i
całkowicie zdradziła ją wszechwiedząca mina. Natomiast najtrudniej było to
wszystko przyswoić Ronowi, który wyglądał, jakby ktoś właśnie uderzył go
pięścią w brzuch. Nikt poza jego przyjacielem ( i Hermioną, ale Ron nie mógł
tego wiedzieć), że w jego kieszeni spoczywało maleńkie pudełeczko z
pierścionkiem zaręczynowym, który miał podarować jej podczas tej kolacji.
Malfoy… był najgorszą rzeczą, jaka mogła przytrafić się jego planom tego
wieczoru.
Hermiona
rzuciła się w ramiona Malfoya, ściskając go tak mocno i czule, że prawie sama
straciła oddech. Nie chciała go puszczać już nigdy, przenigdy. Wbiła paznokcie
w jego kurtkę i będąc już całkowicie pewna, że trzyma go na tyle mocno, że nie
ma szans na to, żeby teraz uciekł, zniknął, pozwoliła mu odsunąć się na
odległość ramienia. Draco nawet nie udawał, że nie czerpie siły z jej uścisku,
nie dbał o wgapiającą się w niego rodzinę Weasleyów, o Pottera, który mierzy go
spojrzeniem, niewątpliwie gotowy prosić go o wyjście, kiedy tylko zdarzy się ku
temu okazja.
- Przyszedłeś… - szepnęła, głaszcząc go
po twarzy, nadal nie mogą uwierzyć, że teraz, w tej sekundzie Draco Malfoy
pokazał sobie i całemu światu, że chce z nią być, że się nie wstydzi, ani nie
boi. To był najwspanialszy prezent o jakim nawet nie śmiała marzyć.
Szuranie odsuwanego od stołu krzesła
uświadomiło nie widzącej świata poza sobą parze, że nie wszystkim podoba się ta
aura czułości, którą roztoczyli w weasleyowskim salonie.
- Ron, gdzie się wybierasz?! – Pani
Weasley, która zaczęła podawać świąteczne dania, chcąc odwrócić uwagę
domowników od Hermiony, położyła ręce na biodrach, ale jej mina wyrażała
zatroskanie. Żadna matka nie lubi oglądać, jak serce jej dziecka zostaje
roztrzaskane na tysiąc kawałeczków. Nawet kosztem szczęścia Hermiony Granger,
którą od wielu lat traktowała na równi z własnymi dziećmi.
Ron nie odpowiedział, albo
może mruknął coś pod nosem, ale nikt go nie usłyszał.
- Przepraszam za zamieszanie, proszę
pani – Malfoy, jak zawsze kurtuazyjny, i tym razem postanowił ratować sytuację
kartą swojego uroku dżentelmena.
- Nic nie szkodzi… eee, Draco. Proszę,
usiądź. – Pani Weasley zrobiła zapraszający gest i nachyliła się do męża,
szturchając go w ramię. – Arturze. Arturze! Przestań się gapić i przynieś
dodatkowe nakrycie – szepnęła mu na ucho.
To najdziwniejsze święta, jak długo
żyję, pomyślał Artur Weasley i powędrował do kuchni w poszukiwaniu tego, o co
prosiła go Molly.
Azkaban,
więzienie czarodziejów, było niewątpliwie najstraszniejszym miejscem na ziemi. Za
sprawą dementorów, wyssane z emocji powietrze powodowało, że odechciewało się
oddychać. Obłażące z farby ściany - trochę ze starości, lecz w większości
pomocą paznokci, drobnych monet i innych przypadkowych drobiazgów, które udało
się przemycić oszalałym ze zobojętnienia więźniom, straszyły każdego – ludzkich
strażników, odwiedzających, a przede wszystkim samych mieszkańców strasznych,
zimnych cel. Każda sekunda trwała tam tyle co doba; każda doba była
wiecznością.
Draco
nie wiedział już ile wieczności minęło, odkąd znalazł się w tym upiornym
miejscu. Nie, żeby obchodziło go to w jakimkolwiek stopniu. Obrał taktykę –
sposób na przetrwanie – która sprawdzała się u większości więźniów, którzy
postanowili nie poddawać się na początku, wierząc w swoją niewinność, spryt,
bądź cokolwiek innego, co pozwalało im sądzić, że Azkaban szybko stanie się jedynie
przerażającym wspomnieniem, koszmarem, który będzie można upchnąć w głębinach
umysłu i nigdy do niego nie wracać. Nie przyzwyczajał się. Nie liczył dni, nie
rozglądał się, nie próbował rozmawiać ze strażnikami, współwięźniami, nie
wpadał w histerię ani rozpacz, tłumił każdy nawiedzający go lęk, zachowywał
pusty umysł. Ani na moment nie wychodził poza obszar pustki emocjonalnej – tak
zwanego - poziomu zero – jak mawiano w żargonie byłych więźniów, którzy
wiedzieli o czym mówią, gdyż wszyscy zmagali się z tym w równej mierze. Każde
dobre lub chociaż odrobinę radosne wspomnienie zostało wyrwane mu już na samym
wstępie. Dementorzy byli jak mugolskie odkurzacze – jak maszyny, które – kiedy
tylko zassają coś z odpowiednią mocą – przywłaszczą to sobie z łatwością. A
wspomnienia łatwo było wydrzeć – są ulotne, kruche. Umysłem łatwo da się
manipulować – wystarczą tylko odpowiednie warunki. Zwykle kilka tygodni było
czasem, po którym najszczęśliwszy człowiek nie miał pojęcia dlaczego
kiedykolwiek się uśmiechał – przecież życie było tylko bezsensem. Dementorzy
nie tylko zabierali pozytywne emocje; wnikali głębiej, bawili się w sumienie,
nadawali sobie wymiar wyższej mocy, takiej, która pozwala sądzić i decydować.
Takiej, która stoi ponad prawem natury, ponad ludzką możliwością zapanowania
nad tym, co działo się w ich głowach.
Draco
miał już do końca życia pamiętać z nieprzyjemnej autopsji, że były to kreatury
bezlitosne, najzupełniej pozbawione nawet odrobiny człowieczeństwa. Mówiło się,
że ludzie raz poddani ich wyniszczającemu działaniu już nigdy nie powracali
tacy sami jak wcześniej. W ich oczach już raz na zawsze miała ziać upiorna
pustka - pamiątka przerażających wspomnień więzienia.
…
…
…
-
Draco… Draco, Draco, Draco, Draco! Proszę, popatrz na mnie, błagam cię, nie
poznajesz mnie?! Draco. To ja, Draco błagam, Dra…
…
…
…
Była
taka realna, jakby stała tuż przed nim.
…
Trzymała w swoich ciepłych dłoniach jego
twarz.
…
Zupełnie
jakby tu była, starając się wyrwać go ze stanu zobojętnienia. Nie wiedział, że
moc dementorów jest tak silna, że powodowała zwidy.
-
Malfoy! – Mocne uderzenie w twarz. Zabolało. Podniósł rękę do twarzy, czując
gorąco w miejscu, gdzie został mu wymierzony policzek.
-
Ron! – Jej pełen oburzenia głos. I
znowu ciepła dłoń na twarzy, tym razem delikatna.
-
Weasley? – usłyszał swój własny, zaskoczony głos, odległy, jakby z oddali.
-
Tak, to ja.
…
Draco Malfoy opuścił swój poziom
zero i przebudził się do stanu pełnej świadomości. Dziwne zaskoczenie, ulga, że
postacie stojące naprzeciw to nie tylko zjawy podświadomości, dodało mu
energii.
- Co
ty robisz? – Tym razem zwrócił się bezpośrednio do niej. Złapał ją za
nadgarstek dłoni, która nadal głaskała go po twarzy.
-
Wyciągniemy cię stąd, Draco obiecuję ci. – Płakała.
-
Ale… - Położyła mu palec na ustach.
-
Ciii, kochanie. Obiecuję ci na wszystkich założycieli Hogwartu, na całe galeony
tego świata, na moje życie, przyrzekam, że zrobię wszystko… - Głos jej się
załamał.
-
Koniec odwiedzin, wasz czas się skończył. – Ten głos, znajomy głos wysokiego
strażnika sprawił, że zadrżała. Kończył jej się czas, a on dalej nie był sobą.
Weasley położył jej rękę na
ramieniu. A on, Draco, mógł tylko patrzeć jak jej dłoń wyślizguje się z jego
dłoni.
Znowu
zniknęła.
***
- Syndrom
sztokholmski, co to za bzdura!
-
Hermiono, tłumaczę ci, że nie mają się czego chwycić. Oskarżyciel Wizengamotu
jest szczególnie zdeterminowany, żeby przyskrzynić Malfoya. Nikt nie uwierzy w
twoją wersję, jeśli udowodnią, że nie jesteś w pełni zdrowa… eee, no wiesz, na
umyśle.
-
Harry, nie pozwolę, żeby go skazano. To jakieś nieporozumienie! Paranoja! On
jest po naszej stronie, zawsze był, a oni… oni chcą…
-
Ciiicho, nie płacz, wymyślimy coś.
Martwili się o nią. Wszyscy. Od
wydarzeń, które rozegrały się w Wigilię Bożego Narodzenia, czyli niecałe dwa
tygodnie wcześniej, nie była sobą.
- Wesołych Świąt, Draco – szepnęła, nie
wiedząc czy po jej policzku spływa łza czy roztopiona ciepłem skóry śnieżynka.
Podniosła jego dłoń, wyciągając z kieszeni wymiętoszoną z nerwów serwetkę i
wcisnęła mu ją do ręki. Z zaskoczeniem podniósł ją i nie wiedząc czego od niego
oczekiwała, przyłożył do jej twarzy, ocierając łzy.
- Nie, głuptasie! – zaśmiała się. – Nie
dałam ci tego w tym celu.
- Po co mi to?
- Po prostu weź.
- Po co? – dopytywał się.
- Chcę po prostu mieć pewność, że
będziesz wiedział gdzie jestem, kiedy w świąteczny wieczór poczujesz się bardzo
samotny.
Chyba
nigdy nie była tak zaskoczona i tak… bezgranicznie szczęśliwa, kiedy zobaczyła
go w drzwiach. Po niezręcznej kolacji – atmosfera zdecydowanie zagęściła się po
powrocie nachmurzonego Rona – rodzina Weasleyów rozeszła się od stołu. Hermiona
chwyciła Draco za rękę.
-
Przyszedłeś.
Draco
uśmiechnął się pod nosem. Gdyby znała całą prawdę, gdyby wiedziała, że ryzykuje
swoją wolność, swoje życie… dla świątecznej kolacji w jej towarzystwie…
-
Wiesz, że nie potrafię wytrzymać bez ciebie kilku godzin – zaśmiał się, wiedząc
jak bardzo ją to rozczuli. – Nie mógłbym wyjechać na zawsze.
-
Cieszę się, że nie wyjechałeś za zawsze.
-
Hermiono, jest coś, o czym musisz wiedzieć. Ja…
-
Możesz mi powiedzieć wszystko, Dra…
-
Granger, błagam nie przerywaj mi, bo i tak wiem, że skończysz z tym miłym
tonem, jak tylko dowiesz się, kto mnie poszukuje i dlaczego.
- Poszukuje?
Dlaczego miałabym…
Ci
z ministerstwa pojawili się bez zapowiedzi i w momencie najgorszym z możliwych.
Pierwszy
z nich, wysoki, ciemnoskóry auror, który pierwszy aportował się w
pomieszczeniu, nie musiał nawet podjąć większego wysiłku, żeby znaleźć to,
czego szukał. Z końca jego różdżki wystrzeliły białe mocne liny, które oplotły
się wokół nadgarstków Malfoya. Draco nie protestował, chociaż zaskoczenie na
jego twarzy zdradzało, że nie był na to przygotowany… tak wcześnie.
-
Panie Malfoy, jest pan aresztowany pod zarzutem współpracy z Sam-Wiesz-Kim, ma
pan prawo do obrony podczas procesu, do tego czasu zastanie pan zatrzymany w Azkabanie,
jako środek zapobiegawczy dalszym przestępstwom lub pańskiej ucieczce.
Przepraszam Molly, że zrujnowałem Ci świąteczną kolację.
***
Uznajcie
to za gałązkę oliwną ode mnie.
Avery,
tak, skruszona ja.
Piszcie
skarby w komentarzach, kto się cieszy z odcinka!
Jeszcze nie przeczytałam całego, ale tak się ucieszyłam z Twojego odcinka, że musiałam dać upust swojej radości, jupii, cieszę się bardzo i już zaczynam czytać dalej i po przetrawieniu całości zaraz się ustosunkuję. I tak pewnie będę zachwycona, zresztą zawsze byłam. Dobrze, że jesteś :)
OdpowiedzUsuńWiesz, ja jestem w ogóle w takich emocjach, że po tylu miesiącach wróciłam i COŚ naprawdę tutaj ogarnęłam, że trochę brakuje mi słów. Ale za to wiem i muszę powiedzieć jedno. Dobrze, że Ty jesteś, dziękuję. :)
OdpowiedzUsuńMoja Avy! Wróciła, wróciła, wróciła! <3 Jejkuś, lecę czytać! Avery, jak ja za Tobą tęskniłam to Ty sobie nie wyobrażasz nawet! ;*
OdpowiedzUsuńCo to za głupie pytanie, kto się cieszy z odcinka. Jasne, że wszyscy się cieszą! Wróciłaś! To wystarczający powód do tego, żeby się cieszyć ^^
UsuńZnów odświeżyłam sobie kilka najnowszych rozdziałów. Jak za każdym razem będziesz robić sobie takie przerwy, a ja za każdym razem będę czytać 4-5 rozdziałów wstecz, to się w końcu Twojego opowiadania na pamięć na uczę, zobaczysz. I tak, to jest groźba. Będę Ci się wtedy śnić po nocach i recytować fragmenty z pamięci, żebyś przypadkiem nie zapomniała o nas, swoich czytelnikach. Także uważaj sobie zanim znowu znikniesz bez słowa! ;*
Tak bardzo się cieszyłam po poprzednim rozdziale i początku tego, że dałaś w końcu Hermionie i Draco odrobinę szczęścia... Ale zanim zdążyłam się tym nacieszyć, to Ty im znowu wszystko zabrałaś. Zła Avy! Teraz musisz pisać szybko kolejną część i wszystko wyjaśnić!
A teraz tak serio - wiesz, że ja zawsze będę czekać, prawda? <3 chyba zarówno mi jak i Tobie weszło to już w krew. Niepostrzeżenie znikamy, by potem niespodziewanie wrócić. Ale ja zawsze jestem, nawet jak pozornie mnie nie ma. Zapisz to sobie na kartce, powieś nad łóżkiem i zawsze o tym pamiętaj. Może to tylko "blogowe przyjaźnie", ale (jak to z przyjaźniami bywa) niektórych nie zapomina się nigdy ;*
Czekam na szczęśliwe zakończenie. Ostatnio mi takich brakuje <3
Ściskam! ;*
Twoja hope!
No wiesz, jak po takim czasie wracasz, możesz się spodziewać naprawdę wszystkiego. :D Hahah, Twoja groźba jest najsłodsza na świecie, ale daje kopniaka w tyłek do roboty. Chociaż wiesz jak to jest, mam tremę i wiem, że wyszłam z wprawy... ale... może takie świeże spojrzenie nada tej historii trochę... no właśnie, haha - świeżości. Oni nie są stworzeni do przytulasków przed kominkiem i wspólnego pieczenia ciasteczek, nie, nie, nie! Oni muszą mieć dramat dookoła siebie, to jest ich siła napędowa!
UsuńDziewczyno, ubóstwiam Cię normalnie. Nie wiem jak Ty to robisz, ale mimo tego, że koszmarnie spałam, obudził mnie mój pies i musiałam z nim biec na spacer wczesnym rankiem, moknąc i marznąc w deszczu; wróciłam do domu i okazało się, że nie ma już mojej ulubionej kawy i musiałam wykorzystać niewypał spożywczy, ble, ble, właśnie piję coś co nazywa się kawą z błonnikiem ( jakkolwiek ładnie dla zdrowia to brzmi, jest niedobre), no, ale wracając z wywodu marudzenia... usiadłam przed komputerkiem, zobaczyć czy ktoś tutaj jeszcze jest oprócz wspaniałej rudej, która mnie wczoraj cudownie zaskoczyła, i nie dość, że już w ogóle mi ciepło na serduszku, że jest Was tak dużo (nadal w to nie mogę uwierzyć), to czytam Twój komentarz i mam na ustach taki meega mega ogromny uśmiech, bo wiem, że mi rozjaśniłaś dzień. Roztaczasz tak pozytywną energię, że doleciało to do mnie nawet przez internet, haha :D Dobra, dobra, już tyle nie gadam, muszę poczytać resztę komentarzy i pomyszkować na Twoim blogu, bo widzę, że coś tam się dzieje, jeeej! <3 <3
Hm... Wiesz, gdzie dzisiaj zajrzałam? Na Trust Me Please. Mówi Ci to coś? :>
UsuńChyba nie muszę mówić, że liczę kiedyś na jakąś kontynuację?
I wytłumacz mi - co to za "Opowiadanie III"? Czy to nie jest przypadkiem jeden z Twoich starych blogów? Bo tytuł coś mi mówi. Zamierzasz zacząć pisać z perspektywy Malfoya? :>
I Twoja odpowiedź poprawiła mi strasznie humor, bo miałam paskudny dzień. Chyba obie działamy na siebie rozweselająco-motywująco ^^
UsuńOoo niee, TMP jest moją najukochańszą historią i tak skończyła... ;( Licz, licz, baaardzo chętnie bym to dokończyła.
UsuńTak, to jest jeden z moich starych blogów. Jestem już stara, więc przenoszę wszystko na jeden, bo brakuje mi już czasu i energii na tyle blogów. :P
Nie, zagłębianie się w psychikę Malfoya to wyczerpujące zajęcie, z resztą sama wiesz!
Bardzo mi miło! Tak, to prawda - i niech tak pozostanie :D
Kojarzę Spojrzenie arystokraty. To nie jest to opowiadanie, które napisałaś bardzo, bardzo dawno temu (jak się jeszcze nie znałyśmy) i potem chciałaś odświeżyć, poprawić, napisać część na nowo? Ale pojawiło się chyba tylko kilka rozdziałów, tak? To o to chodzi?
UsuńAle psychika Malfoya jest taka fascynująca! *.*
Tak, tak, tak! Z tym odświeżaniem średnio poszło. :P
UsuńNie mogę zaprzeczać!
Czy ja mogę uwierzyć własnym oczom? Nowy rozdział? Nowy rozdział? Nowy rozdział? Po tylu miesiącach czekania, odwiedzania bloga z nadzieją, że coś się pojawiło, w końcu! Kocham Cię za to, jest świetny, oby niedługo był następny i błagam nie każ nam czekać kolejnych miesięcy, bo nie zniosę tego! A swoją drogą jak mogłaś przerwać w takim momencie, już myślałam, że będzie tak słodko, a Ty znów zaskoczyłaś, ale za to Cię kocham, błagam nie opuszczaj nas już!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na nowego bloga
Dramione-sila-przeznaczenia.blogspot.com
I czekam na więcej
Vanillia :*
Uwierz własnym oczom moja droga! Tak, tak, tak! Postaram się, żeby być na bieżąco, chociaż jest mi na razie bardzo ciężko się znowu wdrożyć w blogspot i w ogóle rozeznać się w całej tej sytuacji. Szczegóły opowiadania trochę mi umknęły i będę musiała wszystko sobie odświeżyć. Nie chcę Was opuszczać, kocham Was całym serduszkiem. :*
UsuńWarto było sprawdzać kilka razy w tygodniu. Jeden z lepszych blogów o Dramione jaki czytałam, a wierz mi, trochę ich przeczytałam. Mam nadzieję, że wracasz na stałe :)
OdpowiedzUsuńFlagrante
Dziękuję, słyszeć coś takiego to ogromne wyróżnienie, tym bardziej, że dookoła jest naprawdę mnóstwo wspaniałych opowiadań. A ja jestem potwornie zestresowana, że moja historia trochę się rozjechała przez te odstępy czasu, a chciałabym, żeby czytało się ją dobrze i płynnie. No, ale nie można mieć od razu wszystkiego. Bardzo się staram to odbudować, więc... tak, ja też mam taką nadzieję! :)
UsuńBardzo ciekawe opowiadania, a już myślałam że jestem skazana na czytanie angielskich Dramione, tak trzymaj dziewczyno! ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję! ;)
UsuńPodejrzewam, że angielskie Dramione, oprócz przyjemności, to również edukacja, więc może to kiedyś zaprocentuje :D
W końcu, niesamowite, myślałam że już się nie doczekam :) Wielkie dzięki za powrót ! ;)
OdpowiedzUsuńCała przyjemność po mojej stronie. ;)
Usuńjejciu jejciu jejciu :)O matko!!!! Wreszcie o tak :) Boże jak cudownie :) Śmieję się i piszę tak cię cieszę. Zapominam o przecinkach i wgl. Jest super, super, super :))))))
OdpowiedzUsuńCudo nie wyszłaś z wprawy gdy ja już traciłam nadzieję tu nagle taka miła niespodzianka :) I dziękuję bardzo za to na początku :)
Twoja i związana z Twoimi Dramione Bellatriks :)!!!!!!
Hahahah <3 Ja przez chwilę straciłam nadzieję, ale, gdy pewnego razu weszłam na tego bloga i poczytałam komentarze, zobaczyłam co tracę i doszłam do wniosku, że muszę wrócić! ;) Całusy!
OdpowiedzUsuńNIE! :(
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że Draco wyjdzie z więzienia i będą w końcu razem ;)
OdpowiedzUsuń