25 sierpnia 2014

21. Ogień i lód.

  
Opowiadanie I: Oczy szeroko zamknięte.

hope, Bellatriks, reszta z Was, wszystkie te, które czekałyście… jesteście… niesamowite, wspaniałe, najlepsze. I diabelnie zdeterminowane. :D
<3




Coś kazało mu zawrócić. Ta sama, niepojęta siła zmuszała go do biegu ile sił w nogach, żeby dotrzeć do niej na czas. Zrozumiał, że nie może bez niej żyć, że nie chce bez niej żyć. Próbował łudzić się przeświadczeniem, że znajdzie sobie kogoś innego, że ona nie jest mu pisana. A jednak – wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały mu tak jasno, że się myli.
 Hermiona Granger była w jego życiu osobą, która pojawiła się zupełnie znikąd. Logika, duma, zdrowy rozsądek – wszystko to kazało mu jej nienawidzić. Ale ona łamała wszelkie schematy. Wszelkie bariery, które układał sobie w głowie, próbując się przed nią chronić. Jej wewnętrzny ogień roztapiał wysoki mur z lodu, który wokół siebie tworzył.  I tak jak lód jest bezbronny w starciu z ogniem, tak samo on był bezbronny w starciu z nią.
Kiedy stanął przed wysokim i nieforemnym (w dodatku ohydnym w jego mniemaniu) budynkiem, w którym mieszkała razem z Weasleyami, miał ochotę zawrócić. Odwaga opuściła go na chwilę, żeby zaraz wrócić ze zdwojoną siłą. Bez niej jego przyszłość nie istniała. Fakt, że w końcu to pojął, był silniejszy od każdego zaprzeczenia, które od tamtego momentu próbował przed sobą postawić.
            Zapukał do drzwi wejściowych i wstrzymał oddech.

*

Zawsze mamy miejsce dla… przybysza - powiedziała niepewnie pani Weasley, kiedy zjawił się na progu Nory, błagając o możliwość zobaczenia jej. No, błaganie w jego przypadku byłoby hiperbolizacją.
Coś ścisnęło mu się w żołądku, kiedy zobaczył jej twarz, jej pełną niedowierzania, a po chwili rozpromienioną minę, którą zrobiła na jego widok.
- Draco! – Wstała od stołu tak gwałtownie, że niemal zerwała cały obrus. Harry rzucił jej niepewne spojrzenie, a jego głowa obracała się to w kierunku Malfoya, to przyjaciółki. Ginny wyglądała na dziwnie poddenerwowaną i całkowicie zdradziła ją wszechwiedząca mina. Natomiast najtrudniej było to wszystko przyswoić Ronowi, który wyglądał, jakby ktoś właśnie uderzył go pięścią w brzuch. Nikt poza jego przyjacielem ( i Hermioną, ale Ron nie mógł tego wiedzieć), że w jego kieszeni spoczywało maleńkie pudełeczko z pierścionkiem zaręczynowym, który miał podarować jej podczas tej kolacji. Malfoy… był najgorszą rzeczą, jaka mogła przytrafić się jego planom tego wieczoru.
            Hermiona rzuciła się w ramiona Malfoya, ściskając go tak mocno i czule, że prawie sama straciła oddech. Nie chciała go puszczać już nigdy, przenigdy. Wbiła paznokcie w jego kurtkę i będąc już całkowicie pewna, że trzyma go na tyle mocno, że nie ma szans na to, żeby teraz uciekł, zniknął, pozwoliła mu odsunąć się na odległość ramienia. Draco nawet nie udawał, że nie czerpie siły z jej uścisku, nie dbał o wgapiającą się w niego rodzinę Weasleyów, o Pottera, który mierzy go spojrzeniem, niewątpliwie gotowy prosić go o wyjście, kiedy tylko zdarzy się ku temu okazja.

- Przyszedłeś… - szepnęła, głaszcząc go po twarzy, nadal nie mogą uwierzyć, że teraz, w tej sekundzie Draco Malfoy pokazał sobie i całemu światu, że chce z nią być, że się nie wstydzi, ani nie boi. To był najwspanialszy prezent o jakim nawet nie śmiała marzyć.
 Szuranie odsuwanego od stołu krzesła uświadomiło nie widzącej świata poza sobą parze, że nie wszystkim podoba się ta aura czułości, którą roztoczyli w weasleyowskim salonie.
- Ron, gdzie się wybierasz?! – Pani Weasley, która zaczęła podawać świąteczne dania, chcąc odwrócić uwagę domowników od Hermiony, położyła ręce na biodrach, ale jej mina wyrażała zatroskanie. Żadna matka nie lubi oglądać, jak serce jej dziecka zostaje roztrzaskane na tysiąc kawałeczków. Nawet kosztem szczęścia Hermiony Granger, którą od wielu lat traktowała na równi z własnymi dziećmi.
Ron nie odpowiedział, albo może mruknął coś pod nosem, ale nikt go nie usłyszał.
- Przepraszam za zamieszanie, proszę pani – Malfoy, jak zawsze kurtuazyjny, i tym razem postanowił ratować sytuację kartą swojego uroku dżentelmena.
- Nic nie szkodzi… eee, Draco. Proszę, usiądź. – Pani Weasley zrobiła zapraszający gest i nachyliła się do męża, szturchając go w ramię. – Arturze. Arturze! Przestań się gapić i przynieś dodatkowe nakrycie – szepnęła mu na ucho.
            To najdziwniejsze święta, jak długo żyję, pomyślał Artur Weasley i powędrował do kuchni w poszukiwaniu tego, o co prosiła go Molly.


Azkaban, więzienie czarodziejów, było niewątpliwie najstraszniejszym miejscem na ziemi. Za sprawą dementorów, wyssane z emocji powietrze powodowało, że odechciewało się oddychać. Obłażące z farby ściany - trochę ze starości, lecz w większości pomocą paznokci, drobnych monet i innych przypadkowych drobiazgów, które udało się przemycić oszalałym ze zobojętnienia więźniom, straszyły każdego – ludzkich strażników, odwiedzających, a przede wszystkim samych mieszkańców strasznych, zimnych cel. Każda sekunda trwała tam tyle co doba; każda doba była wiecznością.
Draco nie wiedział już ile wieczności minęło, odkąd znalazł się w tym upiornym miejscu. Nie, żeby obchodziło go to w jakimkolwiek stopniu. Obrał taktykę – sposób na przetrwanie – która sprawdzała się u większości więźniów, którzy postanowili nie poddawać się na początku, wierząc w swoją niewinność, spryt, bądź cokolwiek innego, co pozwalało im sądzić, że Azkaban szybko stanie się jedynie przerażającym wspomnieniem, koszmarem, który będzie można upchnąć w głębinach umysłu i nigdy do niego nie wracać. Nie przyzwyczajał się. Nie liczył dni, nie rozglądał się, nie próbował rozmawiać ze strażnikami, współwięźniami, nie wpadał w histerię ani rozpacz, tłumił każdy nawiedzający go lęk, zachowywał pusty umysł. Ani na moment nie wychodził poza obszar pustki emocjonalnej – tak zwanego - poziomu zero – jak mawiano w żargonie byłych więźniów, którzy wiedzieli o czym mówią, gdyż wszyscy zmagali się z tym w równej mierze. Każde dobre lub chociaż odrobinę radosne wspomnienie zostało wyrwane mu już na samym wstępie. Dementorzy byli jak mugolskie odkurzacze – jak maszyny, które – kiedy tylko zassają coś z odpowiednią mocą – przywłaszczą to sobie z łatwością. A wspomnienia łatwo było wydrzeć – są ulotne, kruche. Umysłem łatwo da się manipulować – wystarczą tylko odpowiednie warunki. Zwykle kilka tygodni było czasem, po którym najszczęśliwszy człowiek nie miał pojęcia dlaczego kiedykolwiek się uśmiechał – przecież życie było tylko bezsensem. Dementorzy nie tylko zabierali pozytywne emocje; wnikali głębiej, bawili się w sumienie, nadawali sobie wymiar wyższej mocy, takiej, która pozwala sądzić i decydować. Takiej, która stoi ponad prawem natury, ponad ludzką możliwością zapanowania nad tym, co działo się w ich głowach.
Draco miał już do końca życia pamiętać z nieprzyjemnej autopsji, że były to kreatury bezlitosne, najzupełniej pozbawione nawet odrobiny człowieczeństwa. Mówiło się, że ludzie raz poddani ich wyniszczającemu działaniu już nigdy nie powracali tacy sami jak wcześniej. W ich oczach już raz na zawsze miała ziać upiorna pustka - pamiątka przerażających wspomnień więzienia.
            …
            …
            …
- Draco… Draco, Draco, Draco, Draco! Proszę, popatrz na mnie, błagam cię, nie poznajesz mnie?! Draco. To ja, Draco błagam, Dra…
            …
Była taka realna, jakby stała tuż przed nim.
 Trzymała w swoich ciepłych dłoniach jego twarz.
Zupełnie jakby tu była, starając się wyrwać go ze stanu zobojętnienia. Nie wiedział, że moc dementorów jest tak silna, że powodowała zwidy.
- Malfoy! – Mocne uderzenie w twarz. Zabolało. Podniósł rękę do twarzy, czując gorąco w miejscu, gdzie został mu wymierzony policzek.
- Ron! – Jej pełen oburzenia głos. I znowu ciepła dłoń na twarzy, tym razem delikatna.
- Weasley? – usłyszał swój własny, zaskoczony głos, odległy, jakby z oddali.
- Tak, to ja.
 …
            Draco Malfoy opuścił swój poziom zero i przebudził się do stanu pełnej świadomości. Dziwne zaskoczenie, ulga, że postacie stojące naprzeciw to nie tylko zjawy podświadomości, dodało mu energii.
- Co ty robisz? – Tym razem zwrócił się bezpośrednio do niej. Złapał ją za nadgarstek dłoni, która nadal głaskała go po twarzy.
- Wyciągniemy cię stąd, Draco obiecuję ci. – Płakała.
- Ale… - Położyła mu palec na ustach.
- Ciii, kochanie. Obiecuję ci na wszystkich założycieli Hogwartu, na całe galeony tego świata, na moje życie, przyrzekam, że zrobię wszystko… - Głos jej się załamał.
- Koniec odwiedzin, wasz czas się skończył. – Ten głos, znajomy głos wysokiego strażnika sprawił, że zadrżała. Kończył jej się czas, a on dalej nie był sobą.
            Weasley położył jej rękę na ramieniu. A on, Draco, mógł tylko patrzeć jak jej dłoń wyślizguje się z jego dłoni.
Znowu zniknęła.

***
- Syndrom sztokholmski, co to za bzdura!
- Hermiono, tłumaczę ci, że nie mają się czego chwycić. Oskarżyciel Wizengamotu jest szczególnie zdeterminowany, żeby przyskrzynić Malfoya. Nikt nie uwierzy w twoją wersję, jeśli udowodnią, że nie jesteś w pełni zdrowa… eee, no wiesz, na umyśle.
- Harry, nie pozwolę, żeby go skazano. To jakieś nieporozumienie! Paranoja! On jest po naszej stronie, zawsze był, a oni… oni chcą…
- Ciiicho, nie płacz, wymyślimy coś.
            Martwili się o nią. Wszyscy. Od wydarzeń, które rozegrały się w Wigilię Bożego Narodzenia, czyli niecałe dwa tygodnie wcześniej, nie była sobą.


- Wesołych Świąt, Draco – szepnęła, nie wiedząc czy po jej policzku spływa łza czy roztopiona ciepłem skóry śnieżynka. Podniosła jego dłoń, wyciągając z kieszeni wymiętoszoną z nerwów serwetkę i wcisnęła mu ją do ręki. Z zaskoczeniem podniósł ją i nie wiedząc czego od niego oczekiwała, przyłożył do jej twarzy, ocierając łzy.
- Nie, głuptasie! – zaśmiała się. – Nie dałam ci tego w tym celu.
- Po co mi to?
- Po prostu weź.
- Po co? – dopytywał się.
- Chcę po prostu mieć pewność, że będziesz wiedział gdzie jestem, kiedy w świąteczny wieczór poczujesz się bardzo samotny.

Chyba nigdy nie była tak zaskoczona i tak… bezgranicznie szczęśliwa, kiedy zobaczyła go w drzwiach. Po niezręcznej kolacji – atmosfera zdecydowanie zagęściła się po powrocie nachmurzonego Rona – rodzina Weasleyów rozeszła się od stołu. Hermiona chwyciła Draco za rękę.
- Przyszedłeś.
Draco uśmiechnął się pod nosem. Gdyby znała całą prawdę, gdyby wiedziała, że ryzykuje swoją wolność, swoje życie… dla świątecznej kolacji w jej towarzystwie…
- Wiesz, że nie potrafię wytrzymać bez ciebie kilku godzin – zaśmiał się, wiedząc jak bardzo ją to rozczuli. – Nie mógłbym wyjechać na zawsze.
- Cieszę się, że nie wyjechałeś za zawsze.
- Hermiono, jest coś, o czym musisz wiedzieć. Ja…
- Możesz mi powiedzieć wszystko, Dra…
- Granger, błagam nie przerywaj mi, bo i tak wiem, że skończysz z tym miłym tonem, jak tylko dowiesz się, kto mnie poszukuje i dlaczego.
- Poszukuje? Dlaczego miałabym…
Ci z ministerstwa pojawili się bez zapowiedzi i w momencie najgorszym z możliwych.
Pierwszy z nich, wysoki, ciemnoskóry auror, który pierwszy aportował się w pomieszczeniu, nie musiał nawet podjąć większego wysiłku, żeby znaleźć to, czego szukał. Z końca jego różdżki wystrzeliły białe mocne liny, które oplotły się wokół nadgarstków Malfoya. Draco nie protestował, chociaż zaskoczenie na jego twarzy zdradzało, że nie był na to przygotowany… tak wcześnie.
- Panie Malfoy, jest pan aresztowany pod zarzutem współpracy z Sam-Wiesz-Kim, ma pan prawo do obrony podczas procesu, do tego czasu zastanie pan zatrzymany w Azkabanie, jako środek zapobiegawczy dalszym przestępstwom lub pańskiej ucieczce. Przepraszam Molly, że zrujnowałem Ci świąteczną kolację.

***

Uznajcie to za gałązkę oliwną ode mnie.
Avery, tak, skruszona ja.
Piszcie skarby w komentarzach, kto się cieszy z odcinka!


   

22 komentarze:

  1. Jeszcze nie przeczytałam całego, ale tak się ucieszyłam z Twojego odcinka, że musiałam dać upust swojej radości, jupii, cieszę się bardzo i już zaczynam czytać dalej i po przetrawieniu całości zaraz się ustosunkuję. I tak pewnie będę zachwycona, zresztą zawsze byłam. Dobrze, że jesteś :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz, ja jestem w ogóle w takich emocjach, że po tylu miesiącach wróciłam i COŚ naprawdę tutaj ogarnęłam, że trochę brakuje mi słów. Ale za to wiem i muszę powiedzieć jedno. Dobrze, że Ty jesteś, dziękuję. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Moja Avy! Wróciła, wróciła, wróciła! <3 Jejkuś, lecę czytać! Avery, jak ja za Tobą tęskniłam to Ty sobie nie wyobrażasz nawet! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co to za głupie pytanie, kto się cieszy z odcinka. Jasne, że wszyscy się cieszą! Wróciłaś! To wystarczający powód do tego, żeby się cieszyć ^^
      Znów odświeżyłam sobie kilka najnowszych rozdziałów. Jak za każdym razem będziesz robić sobie takie przerwy, a ja za każdym razem będę czytać 4-5 rozdziałów wstecz, to się w końcu Twojego opowiadania na pamięć na uczę, zobaczysz. I tak, to jest groźba. Będę Ci się wtedy śnić po nocach i recytować fragmenty z pamięci, żebyś przypadkiem nie zapomniała o nas, swoich czytelnikach. Także uważaj sobie zanim znowu znikniesz bez słowa! ;*
      Tak bardzo się cieszyłam po poprzednim rozdziale i początku tego, że dałaś w końcu Hermionie i Draco odrobinę szczęścia... Ale zanim zdążyłam się tym nacieszyć, to Ty im znowu wszystko zabrałaś. Zła Avy! Teraz musisz pisać szybko kolejną część i wszystko wyjaśnić!
      A teraz tak serio - wiesz, że ja zawsze będę czekać, prawda? <3 chyba zarówno mi jak i Tobie weszło to już w krew. Niepostrzeżenie znikamy, by potem niespodziewanie wrócić. Ale ja zawsze jestem, nawet jak pozornie mnie nie ma. Zapisz to sobie na kartce, powieś nad łóżkiem i zawsze o tym pamiętaj. Może to tylko "blogowe przyjaźnie", ale (jak to z przyjaźniami bywa) niektórych nie zapomina się nigdy ;*
      Czekam na szczęśliwe zakończenie. Ostatnio mi takich brakuje <3
      Ściskam! ;*

      Twoja hope!

      Usuń
    2. No wiesz, jak po takim czasie wracasz, możesz się spodziewać naprawdę wszystkiego. :D Hahah, Twoja groźba jest najsłodsza na świecie, ale daje kopniaka w tyłek do roboty. Chociaż wiesz jak to jest, mam tremę i wiem, że wyszłam z wprawy... ale... może takie świeże spojrzenie nada tej historii trochę... no właśnie, haha - świeżości. Oni nie są stworzeni do przytulasków przed kominkiem i wspólnego pieczenia ciasteczek, nie, nie, nie! Oni muszą mieć dramat dookoła siebie, to jest ich siła napędowa!
      Dziewczyno, ubóstwiam Cię normalnie. Nie wiem jak Ty to robisz, ale mimo tego, że koszmarnie spałam, obudził mnie mój pies i musiałam z nim biec na spacer wczesnym rankiem, moknąc i marznąc w deszczu; wróciłam do domu i okazało się, że nie ma już mojej ulubionej kawy i musiałam wykorzystać niewypał spożywczy, ble, ble, właśnie piję coś co nazywa się kawą z błonnikiem ( jakkolwiek ładnie dla zdrowia to brzmi, jest niedobre), no, ale wracając z wywodu marudzenia... usiadłam przed komputerkiem, zobaczyć czy ktoś tutaj jeszcze jest oprócz wspaniałej rudej, która mnie wczoraj cudownie zaskoczyła, i nie dość, że już w ogóle mi ciepło na serduszku, że jest Was tak dużo (nadal w to nie mogę uwierzyć), to czytam Twój komentarz i mam na ustach taki meega mega ogromny uśmiech, bo wiem, że mi rozjaśniłaś dzień. Roztaczasz tak pozytywną energię, że doleciało to do mnie nawet przez internet, haha :D Dobra, dobra, już tyle nie gadam, muszę poczytać resztę komentarzy i pomyszkować na Twoim blogu, bo widzę, że coś tam się dzieje, jeeej! <3 <3

      Usuń
    3. Hm... Wiesz, gdzie dzisiaj zajrzałam? Na Trust Me Please. Mówi Ci to coś? :>
      Chyba nie muszę mówić, że liczę kiedyś na jakąś kontynuację?
      I wytłumacz mi - co to za "Opowiadanie III"? Czy to nie jest przypadkiem jeden z Twoich starych blogów? Bo tytuł coś mi mówi. Zamierzasz zacząć pisać z perspektywy Malfoya? :>

      Usuń
    4. I Twoja odpowiedź poprawiła mi strasznie humor, bo miałam paskudny dzień. Chyba obie działamy na siebie rozweselająco-motywująco ^^

      Usuń
    5. Ooo niee, TMP jest moją najukochańszą historią i tak skończyła... ;( Licz, licz, baaardzo chętnie bym to dokończyła.
      Tak, to jest jeden z moich starych blogów. Jestem już stara, więc przenoszę wszystko na jeden, bo brakuje mi już czasu i energii na tyle blogów. :P
      Nie, zagłębianie się w psychikę Malfoya to wyczerpujące zajęcie, z resztą sama wiesz!
      Bardzo mi miło! Tak, to prawda - i niech tak pozostanie :D

      Usuń
    6. Kojarzę Spojrzenie arystokraty. To nie jest to opowiadanie, które napisałaś bardzo, bardzo dawno temu (jak się jeszcze nie znałyśmy) i potem chciałaś odświeżyć, poprawić, napisać część na nowo? Ale pojawiło się chyba tylko kilka rozdziałów, tak? To o to chodzi?
      Ale psychika Malfoya jest taka fascynująca! *.*

      Usuń
    7. Tak, tak, tak! Z tym odświeżaniem średnio poszło. :P
      Nie mogę zaprzeczać!

      Usuń
  4. Czy ja mogę uwierzyć własnym oczom? Nowy rozdział? Nowy rozdział? Nowy rozdział? Po tylu miesiącach czekania, odwiedzania bloga z nadzieją, że coś się pojawiło, w końcu! Kocham Cię za to, jest świetny, oby niedługo był następny i błagam nie każ nam czekać kolejnych miesięcy, bo nie zniosę tego! A swoją drogą jak mogłaś przerwać w takim momencie, już myślałam, że będzie tak słodko, a Ty znów zaskoczyłaś, ale za to Cię kocham, błagam nie opuszczaj nas już!
    Zapraszam do mnie na nowego bloga
    Dramione-sila-przeznaczenia.blogspot.com
    I czekam na więcej
    Vanillia :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwierz własnym oczom moja droga! Tak, tak, tak! Postaram się, żeby być na bieżąco, chociaż jest mi na razie bardzo ciężko się znowu wdrożyć w blogspot i w ogóle rozeznać się w całej tej sytuacji. Szczegóły opowiadania trochę mi umknęły i będę musiała wszystko sobie odświeżyć. Nie chcę Was opuszczać, kocham Was całym serduszkiem. :*

      Usuń
  5. Warto było sprawdzać kilka razy w tygodniu. Jeden z lepszych blogów o Dramione jaki czytałam, a wierz mi, trochę ich przeczytałam. Mam nadzieję, że wracasz na stałe :)
    Flagrante

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, słyszeć coś takiego to ogromne wyróżnienie, tym bardziej, że dookoła jest naprawdę mnóstwo wspaniałych opowiadań. A ja jestem potwornie zestresowana, że moja historia trochę się rozjechała przez te odstępy czasu, a chciałabym, żeby czytało się ją dobrze i płynnie. No, ale nie można mieć od razu wszystkiego. Bardzo się staram to odbudować, więc... tak, ja też mam taką nadzieję! :)

      Usuń
  6. Bardzo ciekawe opowiadania, a już myślałam że jestem skazana na czytanie angielskich Dramione, tak trzymaj dziewczyno! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! ;)
      Podejrzewam, że angielskie Dramione, oprócz przyjemności, to również edukacja, więc może to kiedyś zaprocentuje :D

      Usuń
  7. W końcu, niesamowite, myślałam że już się nie doczekam :) Wielkie dzięki za powrót ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. jejciu jejciu jejciu :)O matko!!!! Wreszcie o tak :) Boże jak cudownie :) Śmieję się i piszę tak cię cieszę. Zapominam o przecinkach i wgl. Jest super, super, super :))))))
    Cudo nie wyszłaś z wprawy gdy ja już traciłam nadzieję tu nagle taka miła niespodzianka :) I dziękuję bardzo za to na początku :)
    Twoja i związana z Twoimi Dramione Bellatriks :)!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Hahahah <3 Ja przez chwilę straciłam nadzieję, ale, gdy pewnego razu weszłam na tego bloga i poczytałam komentarze, zobaczyłam co tracę i doszłam do wniosku, że muszę wrócić! ;) Całusy!

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam nadzieję że Draco wyjdzie z więzienia i będą w końcu razem ;)

    OdpowiedzUsuń