Opowiadanie II: Oszukać Przeznaczenie.
Chmury przesuwały się jak w
przyspieszonym tempie, przegonione przez silny wiatr, hulający po hogwarckich
błoniach i rozwiewający bujne brązowe loki Hermiony, leżącej na trawie, z
rękami złożonymi pod głową.
-
Mówiłem ci, w Ministerstwie nie pracuje nikt taki jak Gawain Robards. Pytałem
chyba wszystkich Gryfonów, których rodzice pracują w dziale Aurorów. Facet
wyparował.
Hermiona potraktowała Malfoya
milczeniem, jak zawsze, kiedy nie podobało jej się to co słyszała.
-
Słyszysz co do ciebie mówię? Jesteśmy kompletnie zakleszczeni w czasie jak w
mucha w gardle gumochłona.
-
Wyrażaj się, Malfoy.
-
Wyrażaj się? Czy mam ci przeliterować przymiotnik określający nasze trudne
położenie? F - a - t -a- l -n -y.
-
Jestem zachwycona twoimi językowymi zdolnościami, ale mógłbyś się już zamknąć i
dać mi pomyśleć. - Bujny kosmyk, za sprawą wiatru, czule otulił jej szyję.
Odgarnęła do szybkim ruchem.
Draco dotknął własnego czoła, po
czym gwałtownie wycelował otwartą dłoń w jej kierunku, w geście
oznaczającym "nie wierzę jak możesz
być taka zblazowana, kiedy znaleźliśmy się bez mała w sytuacji bez wyjścia
".
- Daj
spokój, Draco. Przecież to nie tak, że facet nigdy się nie urodził. To
rzeczywistość, którą Robards stworzył osobiście, w jakimś mniej lub bardziej
trafionym celu przetestowania nas... notabene, że też mu się to jeszcze nie
znudziło...
- To
co twoim zdaniem mamy zrobić? - Chłopak założył ręce na piersi i nadal
nieprzekonany, usiadł obok niej, rozkładając przy okazji zielono-srebrny
ślizgoński koc, który przyniosła ze sobą.
Uniosła się lekko na łokciach,
ignorując miejsce na kocu, które jej zrobił.
-
Czekać.
-
Czekać?
-
Czekać.
- Na
co czekać? Czekaliśmy siedem lat w tej niedorzecznej historii. Już nie mogę
dłużej czekać, bycie Gryfonem przez tyle czasu może pozostawić trwały uraz w
mojej psychice.
Gdyby Hermiona go nie znała i
wiedziała, że nie mówi poważnie, roześmiałaby się.
-
Skończ marudzić. Musimy uzbroić się w cierpliwość. Robards na pewno da nam
wyraźny znak.
- Z
pewnością - mruknął Draco z powątpiewaniem i wyciągnął się na kocu, całkowicie
ją już ignorując.
***
Wskazówka dotarła do nich
szybciej niż się spodziewali, a znak był wyraźniejszy od każdego, którego mogli
się spodziewać.
- Ukraść
naszą przepowiednię, zanim Dumbledore jej wysłucha! - wykrzyknęli jednocześnie,
wpadając na siebie w Sali Wejściowej, kiedy każde pędziło w kierunku
dormitorium drugiego, żeby przekazać niecierpiącą zwłoki wiadomość. Kilka
ciekawskich głów obróciło się w ich stronę, a Malfoy odruchowo położył jej rękę
na ustach i wciągnął do najbliższego schowka na miotły. Kiedy zamknęły się za
nimi drzwiczki, a oni znaleźli się w całkowitej ciemności, opuścił rękę.
-
Dostałaś list?
Pokiwała głową, ale uświadomiwszy
sobie, że w ciemnościach nie może tego zobaczyć, szepnęła tylko:
-
Tak. Sowa już na mnie czekała.
- U
mnie tak samo. Merlinie, nie mam pojęcia jak my to zrobimy. Trzeba będzie
dostać się do jego gabinetu.
Hermiona parsknęła po
ślizgońsku. Zabrzmiało to mocno protekcjonalnie i nieprzyjemnie - Draco
zanotował w pamięci, żeby więcej tego nie robić.
-
Uwierz mi, ja wiem. Nie bez powodu jestem najbystrzejszą uczennicą w szkole.
Malfoy otworzył drzwiczki; do
pomieszczenia wpadło trochę światła. Już miał wyjść, ale zawahał się,
przyglądając się jej badawczo.
-
Granger?
-
Tak? - Popatrzyła na niego dziwnym,
tęsknym wzrokiem.
Zawahał się, ale tylko na ułamek
sekundy. Uśmiechnął się złośliwie.
-
Masz pająka we włosach.
***
-
Masz to hasło? - szepnęła Hermiona, kiedy spotkali się kilka dni później,
gotowi zrealizować swój szalony plan włamania się do gabinetu dyrektora
Hogwartu.
-
Obiecałem Harry'emu, że wszytko mu później wyjaśnię, ale mam nadzieję, że już
dawno nas tutaj nie będzie, kiedy będzie chciał rozpocząć przesłuchanie.
-
Oczywiście, że nie. Ten plan musi wypalić.
Obróciła się na pięcie i zaczęła
wspinać się po schodach. Ruszył za nią.
-
Jesteś pewna, że Dumbledore'a nie będzie?
-
Mówiłam ci już ze sto razy, że się tym zajęłam.
- Nie
bądź przemądrzała, chcę się tylko upewnić.
-
Przemądrzała? Powinieneś mi dziękować, że jestem głową tego planu!
Prychnął.
- Czy
ja, będąc Ślizgonem, też miałem taki wyidealizowany obraz swojej osoby? -
zakpił.
Hermiona odwróciła się gwałtownie,
żeby się odgryźć. Nieuważne stawianie kroków miało jednak swoje konsekwencje,
gdyż nie zauważyła znikającego stopnia. Zamachała rękami w rozpaczliwym geście,
próbując złapać się balustrady, ale ta była daleko za plecami. Nie miała innego
wyjścia - jej ręce owinęły się wokół jedynego stabilnego punktu w jej otoczeniu
- Malfoya. Dzięki niebiosom, wykazał się refleksem i pozwolił, żeby gładko
wpadła w jego ramiona.
Podniosła
wzrok. Jego twarz znajdowała się w odległości kilku centymetrów. Przeniosła
wzrok na jego usta, potem na oczy i znowu na usta. Zauważył jej wzrok.
- I
co teraz, pani przemądrzała? - powiedział niby żartem, ale jego oczy pozostały
poważne.
Natychmiast odzyskała zdrowy
rozsądek. Co ona sobie wyobrażała?
-
Teraz postaw mnie na ziemi - odparła spokojnie. Wydał się tym lekko urażony.
-
Piękna forma podziękowania, naprawdę Granger.
-
Dziękuję. Nie mamy czasu, rusz się - warknęła i uważnie patrząc pod nogi,
ruszyła w dalszą wspinaczkę.
Pokręcił głową z niedowierzaniem. Ślizgoni
potrafili być naprawdę paskudni.
***
Nie tłumaczę się już i niczego nie obiecuję, ale musicie wiedzieć, że walczę z i o tę historię!
Walcz i nigdy się nie poddawaj!!! Nawet jeśli walka jest ciężka, bo nagroda jest wtedy jeszcze lepsza :)
OdpowiedzUsuńPod poprzednim rozdziałem odpisałaś mi "jesteś wspaniała" (chyba tak to było :P). Nawet nie masz pojęcia jak miło mi się zrobiło, gdy to czytałam. Takie krótkie słówka, ale były mi potrzebne. Dzięki nim poczułam się naprawdę cudownie, mimo że są tak krótkie i od osoby której nie znam. Dziękuuuuję :)
Podoba mi się notka. Coś czuję, że Malfoy się zmieni. I jestem strasznie ciekawa, do jakiej rzeczywistości wrócą. Czy będzie tak jak w "Narnii" i czasy w różnych światach nie są od siebie zależne? To mnie szczerze nurtuje, bo może namieszać w oowiadaniu :)
I chwała Bogu, że nie zostawisz bloga, a jeśli tak to nas o tym poinformujesz. Teraz przynajmniej wiem, że czekanie ma sens :)
Czekam na następny i duuuużo weny życzę
Pani Black :*
Nie ma za co, szczera prawda i podziękowanie za lawinę wsparcia i motywacji! Zdradzę już na wstępie, że wrócą do "zwykłej" rzeczywistości, bo nie mogę już tak mieszać tych czasów w opowiadaniu... ale wpakują się w sam środek wielkiego chaosu :D
OdpowiedzUsuńNie odejdę bez pożegnania, to nawet brzmi słabo. :) Całusy!