4 września 2012

28. Bez oczekiwań.



Opowiadanie II: Oszukać przeznaczenie.




- Nie wiem czego ode mnie oczekujesz, Draco. Jeśli sam mnie nie wpuścisz do swojego świata, nie będę się wdzierać jak intruz – powiedziała cicho. Bolało ją to, że ją odtrącał. Wciąż i wciąż. A każdy kolejny raz był coraz bardziej nie do zniesienia.
            Wstał, podszedł do niej i pocałował ją w usta. Hermiona z ulgą objęła go ramionami, w jego uścisku odnajdując ciepło i bezpieczeństwo, którego tak bardzo jej brakowało, kiedy nie było go w pobliżu.
- Wiesz, że chciałbym to zrobić. – Pieszczotliwie musnął nosem jej nos. - Ale nie możesz być częścią mojego świata. Po prostu nie możesz.
            

[ 7 miesięcy później od wydarzeń opisywanych w odcinku nr 27. Początek września roku 1998. ]


            Draco przetarł dłonią twarz. Przez kilka chwil leżał bez ruchu, nie wiedząc gdzie się znajduje. Jego dezorientacja miała związek nie tylko z jego położeniem, ale również ze snem, z którego właśnie się wzbudził. Ostatnio chciałby w ogóle nie zasypiać. Codziennie budził się zmęczony, a każdy sen, każda noc – była w nich tylko Ona. Dzielące ich wspomnienia powtarzały się w jego głowie, nieustannie wywołując zamęt, ból i pragnienie odcięcia się od swojego własnego umysłu. Od momentu w którym widział ją ostatni raz minęło niecałe siedem miesięcy. Zdążył już poukładać sobie tak wiele spraw, a ona… ona wciąż do niego wracała, chociaż nawet już nie pamiętał dokładnie jej twarzy. Tak jakby czas i głębokie pragnienie zapomnienia, zdążyły już lekko zamazać jej portret w jego pamięci. Niosło to ogromną ulgę i już niemal pogodził się z tym, że za dnia zupełnie o niej nie myśli, natomiast w nocy… Hermiona Granger powracała w jego snach tak realna, że momentami nie odróżniał już marzeń od rzeczywistości.
- Draco, nie śpisz już? – U jego boku coś się poruszyło, a po chwili poczuł na policzku lekki pocałunek. Uniósł się na łokciach.
- Znowu przesiedziałem u ciebie całą noc? Powinienem był na początku wakacji wykupić sobie karnet na przebywanie w tym domu. – Uśmiechnął się do dziewczyny i cmoknął ją lekko w usta.
- Ta noc była wyjątkowa. I ostatnia, przed moim powrotem do Hogwartu. – Astoria również usiadła, obejmując go w pasie i całując jego barki.
Draco zapatrzył się w dal, rozkoszując się dotykiem jej drobnych dłoni na swoich plecach. Nie mógł uwierzyć, że do wczorajszego wieczoru byli z Astorią jedynie przyjaciółmi. Po tym co stało się w lutym, po tym jak bezpowrotnie… (stracił) pozwolił Hermionie odejść, Astoria Greengrass została jedyną przychylną mu osobą. Nie wyjechał z Hogwartu. Wypełniał swoje obowiązki do końca, pomagając Mistrzowi Eliksirów. Spędzał z Astorią i jej przyjaciółmi – Taylor i Gabrielem, niemal każdą wolną chwilę, tak, że nawet po zakończeniu roku nie potrafili spędzać czasu osobno i Draco, zamiast szukaniem pracy, spędzał czas z nią. Tylko ona pozwalała mu zapomnieć o Hermionie. W Astorii było w coś takiego… co mocno na niego oddziaływało. Coś, co posiadały obie siostry Greengrass. I jak widać, nie tylko to dziwne ukojenie, które przynosiły, ale również nieodparty urok, przez który pociągały go także w sensie fizycznym. Wczorajsza noc nie była chwilowym zapomnieniem. Całkowicie nieświadomi zamiarów swoich zmysłów, które od dawna to planowały, cały czas ukrywali przez sobą tą dziwną wzajemną fascynację. Byli sobie po prostu zbyt przeznaczeni, żeby to nie skończyło się w taki sposób.
- Odprowadzisz mnie jutro na King’s Cross? – zapytała słodko Astoria. Jej ciche westchnienie jednoznacznie dawało do zrozumienia, że wcale nie spieszy jej się z powrotem do szkoły.
- Pewnie – odpowiedział, chociaż nie miał na to najmniejszej ochoty. – I od jutra muszę zacząć szukać sobie jakiegoś zajęcia.
- Zawsze możesz odwiedzić mnie w Hogwarcie. Ja już znajdę dla ciebie zajęcie. – Astoria uśmiechnęła się diabelsko i przesunęła dłonie na południe jego ciała. Draco przyciągnął ją do siebie.
- O tak, wierzę, że znajdziesz…

 „Im mniej oczekujesz tym częściej los uśmiecha się do Ciebie.”


 [ 7 miesięcy wcześniej ]

            Hermiona szła właśnie w stronę baru z zamiarem kupienia sobie jakiegoś drinka, który mógłby urozmaicić jej ten smutny wieczór. Dookoła niej, w Świńskim Łbie, impreza trwała w najlepsze, ale ona nie miała ochoty na rozrywkę. Z resztą – oprócz Ginny Weasley i Luny Lovegood nie miała już w tej szkole zbyt wielu przyjaciół z którymi mogłaby się dzisiaj bawić. Jednakże tego wieczoru nawet Ginny i Krukonka miały swoje własne zajęcia w postaci randek. Tak, nawet Luna Pomyluna, jak była nazywana od czasu do czasu przez mniej przychylnych do jej  i n n o ś c i  ludzi, znalazła sobie korespondencyjną miłość w osobie Rolfa Scamandera -młodego dziennikarza piszącego dla tygodnika Jak oswoić smoka? – praktyczne porady dla właścicieli magicznych zwierząt.
A Hermiona, w przeciwieństwie do nich, posiadaczka złamanego serca, nie miała co ze sobą zrobić w piątkowy wieczór. Cóż za ironia losu.
Złapała w dłoń irytującego chochlika, który od kilku minut latał przed jej twarzą, jak uporczywa mucha. Nie dość, że jego blask raził ją w oczy, to w dodatku wredne stworzenie co chwilę szczypało ją w czubek nosa.
Istotka zaczęła się gwałtownie wiercić w jej dłoni, próbując wydostać się na wolność. Hermiona z niechęcią wypuściła chochlika, który w rozpaczliwej próbie ucieczki próbował ugryźć ją w palec. Na szczęście, neonowy szkodnik odfrunął od niej do bezpiecznej odległości, tak, że nie musiała już co chwilę odganiać go sprzed twarzy.
Cały wieczór rozglądała się za Draco. Chciała z nim porozmawiać. Powiedzieć, że już dłużej nie potrafi tego ciągnąć. Zakończyć albo naprawić to co się między nimi działo. Była już zdecydowana ponieść konsekwencje obu tych możliwości.
            Jej uwagę przyciągnęła dobrze znajoma postać Setha Wattes’a, z którym rozstała się kilka miesięcy temu. W serce ukuła ją nostalgia.
- Seth! – Na dźwięk swojego imienia obrócił się do niej. Wyglądał na zaskoczonego jej nagłym entuzjazmem do jego osoby, gdyż ich rozstanie nie było najlepszym przykładem porozumienia.
- Zawsze miło cię widzieć, Hermiono. – Pochylił się i pocałował ją w policzek. Krótka wymiana uprzejmości utwierdziła go w przekonaniu, że Gryfonka nie chowa do niego urazy, co w pewnym stopniu sprawiło mu ulgę.
Miał ochotę porozmawiać z nią dłużej, ale przypomniał sobie o Astorii. Na tyle ile ją znał, pewnie już dawno zasnęła w którymś z pokoi. Ale obiecał sprawdzić.
- Hermiono, Astoria źle się poczuła i obiecałem, że do niej zajrzę. Sprawdzę tylko czy wszystko w porządku, a później możemy znaleźć jakieś spokojne miejsce do rozmowy, jeśli tylko chcesz.
            Hermiona zastanowiła się przez chwilę. I tak nie miała nic innego do roboty, a Draco chyba nawet nie zawitał na tą imprezę. Pokiwała głową w odpowiedzi na pytające spojrzenie Setha.
- Świetnie. W takim razie panie przodem.  – Wskazał jej drogę po krętych schodach. Seth nie miał pojęcia, w którym pokoju może przebywać Astoria, więc poprosił Hermionę o pomoc w zaglądaniu do każdego z pokoi po kolei. Oboje, lekko zdezorientowani, podeszli do ostatniego pokoju na tym piętrze. Nie znaleźli Astorii w żadnym z odwiedzonych pomieszczeń. Seth nacisnął lekko klamkę i drzwi, skrzypiąc lekko, otworzyły się, ukazując Wattersowi i zdumionej Hermionie dwa splątana na łóżku ciała.
Żadne słowa nie były już teraz potrzebne. Sprawa między nią a Draco została wyjaśniona raz na zawsze. Nie oglądając się nawet za siebie, żeby zobaczyć miny Astorii i Draco nakrytych na gorącym uczynku, biegła tak długo aż w końcu zdyszana wpadła do dormitorium.
Czekała na niego długo, nie wiedząc co zrobić i mają nadzieję, że to wszystko mogło być jedynie pomyłką, złym snem. Pragnęła, żeby pojawił się nagle i próbował się żałośnie tłumaczyć. Wiedziała, że tej nocy wybaczyłaby mu wszystko.
Ale on nie przychodził. To co widziała okazało się prawdą. Nie omamem, jej wyobraźnią czy figlem umysłu. Nigdy nie sądziła, że zawód może być uczuciem tak mocno przenikającym do głębi, tak bardzo dławiącym w gardle i powodującym łzawienie oczu.
Spakowanie walizek nie było czasochłonne, kiedy użyła do tego magii. Zostawiła notkę dla profesor McGonagall. Zawinęła ją w kopertę i posłała liścikiem do jej gabinetu, żeby tamta mogła odczytać ją z samego rana. Równo za piętnaście dwunasta opuściła zamek, żeby już poza jego murami spokojnie deportować się z tamtego miejsca, które w najokrutniejszy sposób pozbawiło ją złudzeń. Już na zawsze.
  



- Nazwisko i imię?
- Granger Hermiona.
- Imiona rodziców?
- Jean i Charles.
- Ponad rok temu, w 1997 skończyła pani Hogwart jako jedna z najwybitniejszych uczennic w historii szkoły. Tak… nie raz się o pani słyszało. Później, niecałe osiem miesięcy asystowała pani Profesor McGonagall we wspomnianej szkole, śmiem sądzić, że z powodzeniem, co dało pani bardzo cenną rekomendację od samego Albusa Dumbledore. Następnie, przez 6 miesięcy przechodziła pani kursy Obrony Przed Czarną Magią, wszystkie ukończone z wyróżnieniem. Teraz wylądowała pani tutaj, w Biurze Aurorów i marnuje pani mój czas, co też jest pewnego rodzaju osiągnięciem dla osoby tak młodej ja pani. Pytam więc, panno Granger. Czy jest jakiś powód dla którego nie miałbym pani przyjąć na ten staż? - Gawain Robards, legendarny auror i jednocześnie jej autorytet, uniósł wysoko szpakowate brwi. Odrzucił na biurko jej Curriculum Vitae i poprawił na nosie okulary do czytania, żeby mógł się jej baczniej przyjrzeć bystrymi oczami.
- Myślę, że taki powód nie istnieje, panie Robards  - odparła Hermiona pewnym siebie tonem, jednak za plecami wykręciła sobie nerwowo palce. Za wszelką cenę starała się sprawiać wrażenie osoby jak najbardziej zrównoważonej i pewnej tego, że pasuje na stanowisko o które zabiega. Nie po to przeszła tak długą drogę, żeby teraz nie dostać tego stażu. To było jej marzenie, a ponadto współpraca z Gawainem Robardsem – szanowanym Szefem Biura Aurorów otwierała ogromne możliwości na drodze jej kariery.
- W takim razie w porządku. Sama pchasz się w to bagno, młoda damo. – Gawain powiedział to niewzruszonym tonem, jednak Hermiona miała nieprzyjemne wrażenie, że ta rozmowa bardzo go bawi. – Od dzisiaj jesteś moją protegowaną, czyli jednym słowem: w godzinach pracy włóczysz się za mną jak cień, obserwujesz co robię, pomagasz mi w eliminowaniu zagrożenia, aktualnie ze strony Śmierciożerców. Nie zadajesz zbędnych pytań i robisz wszystko co ci każę, bez kwestionowania żadnego z moich poleceń. Jeśli wytrzymasz rok, zostaniesz pełnoprawnym aurorem i dostaniesz stałą posadę w moim biurze. Zrozumiano?
- Już? Tak po prostu? – zapytała śmiało, spodziewając się dłuższych negocjacji. Robards okazał się człowiekiem konkretnym, jak sama przypuszczała. Było w nim jednak coś przewrotnego. Coś, co cechuje starszych, doświadczonych życiem ludzi. Jakby ukryta gdzieś głęboko zgorzkniałość, przejawiająca się ironicznym stylem z jakim traktuje mniej doświadczonych od siebie. Nie była to protekcjonalność, jednak Hermiona już czuła, że ta współpraca będzie momentami bardzo ciężka. Dla niej, oczywiście.
- Tutaj nie bawimy się w formalności, Granger! – zagrzmiał Robards, a Hermiona drgnęła. – Nastały ciężkie czasy, Biuro Aurorów nie może sobie pozwolić, żeby wasze szkolenia ciągnęły się w nieskończoność, jak dawniej! Jesteśmy aurorami, a nie jakimiś tam zwykłymi urzędnikami, zapamiętaj to sobie. Albo potrafisz robić to czego wymaga od ciebie ta praca, albo nie potrafisz. Jedyne czego jeszcze teraz od ciebie potrzebuję to twój podpis na tym oświadczeniu.
Podsunął jej pod nos pergamin. Hermiona posłusznie skinęła głową i przeleciała wzrokiem po podsuniętym w jej stronę dokumencie. Zawierał standardowe formułki o niebezpieczeństwach związanych z zawodem i zgodą na pełną odpowiedzialność jaką bierze w związku z tym na swoje barki. Nic nowego. Zamaszystym ruchem umieściła swój podpis u dołu strony.
- Doskonale.
Jeden ruch różdżki starszego Aurora i pergamin zniknął.
- Jutro, ósma rano, mój gabinet. Nie spóźnij się, bo tego nienawidzę. Od razu zaczynamy pracę w terenie.
- Naturalnie, panie Robards. – Z niewymuszonym wdziękiem uśmiechnęła się do swojego przełożonego, mając nadzieję, że ten odpowie na ten gest i atmosfera nie będzie już taka nieznośnie formalna.
- Nie szczerz się, tylko zmykaj stąd, dziecko. Skończyliśmy na dzisiaj! – zarządził. Hermiona szybko wyszła za drzwi, ale kiedy tylko dokładnie je zamknęła, roześmiała się do siebie. Miała dziwną pewność, że za jej plecami w swoim gabinecie Gawain Robards również się uśmiecha. Nie do końca tak wyobrażała sobie swój największy autorytet z którym współpraca od lat była jej marzeniem, ale nie była zawiedzona. Po wydarzeniach z zeszłego roku nauczyła się nie mieć wielkich oczekiwań, przez co zwykle wychodziła z pewnych sytuacji zadowolona. Tak było i tym razem.

***

Nietrudno było Wam zapewne ostatnio zauważyć jak opornie szło mi pisanie. Wena gdzieś uciekła, a ja tak pogrążyłam się w beznadziejnej rozpaczy, myśląc, że zwyczajnie się wypaliłam, że nawet przestałam próbować. Aż w końcu, po takim czasie, usiadłam do tego znowu. Ze świeżymi pomysłami, nowym nastawieniem. Myślę, że ta przerwa nie okaże się czymś złym w skutkach, jeśli dalszy ciąg opowiadania okaże się dobry, a może nawet jeszcze lepszy. To pozostawiam do Waszej oceny.

33 komentarze:

  1. Fantastycznie! Uwielbiam fragmenty Dramione, w których Draco porzuca Hermionę i później ma wyrzuty, wspomina itede itepe. No po prostu kocham! A Ty to jeszcze tak ładnie opisujesz :)
    I bardzo ładny nowy szablon. Czerwony tu pasuje. Całuję ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszą coś robić, kiedy nie przebywają w swoim towarzystwie. :P Miałam duże obawy odnośnie szablonu, ale skoro się podoba to bardzo się cieszę. ;))

      Usuń
  2. Niecierpliwie się ;) Mam nadzieję, że niedługo pojawi się kolejny rozdział. Biedna, odrzucona Hermiona :< Zapraszam na mój blog, wkrótce prolog. urok-wroga.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na szczęście tak się składa, że mam teraz trochę czasu na pisanie :)

      Usuń
  3. Dziewczyno, uwielbiam Cię. *__* Wprost nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, szczególnie, że teraz skupimy się głównie na Dramione. *__-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ostatnio Dramione mi się jakoś w głowie... odświeżyło :P na szczęście, bo już myślałam, że mam go powyżej uszu i nie wiedziałam jak dalej będę pisać to opowiadanie. no, ale to już za mną, udało się :)

      Usuń
  4. Astoria osiągnęła chyba wszystko czego chciała...

    OdpowiedzUsuń
  5. wszystko ok tylko mi ta Astoria nie pasuje , zawsze się wciśnie **** jedna o.O ale czekam , czekam! dramione <3 pozdrawiam Arianna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem pewna, że jeszcze będzie Wam żal Astorii (:

      Usuń
    2. przestań, dla mnie? ze starego adresu powinnaś pamiętać że ja jej nie znoszę he he choć masz tylu fanów że ciężko było by każdego zapamiętać :D -Arianna

      Usuń
    3. zawsze można zmienić zdanie ;P

      Usuń
    4. no i tu mnie zaintrygowałaś. hm dlaczego miało by mi być żal Astorii? hm no nie wiem, zginie tragicznie , oddając Dracona dla Hermiony? no nie wiem :D- Arianna

      Usuń
    5. no... nie do końca w taki sposób :P ale będzie Ci jej żal, widząc jak Draco ją traktuje, jak dostaje coś, na co praktycznie nie zasłużyła...

      Usuń
    6. no to teraz jestem w kropce...

      Usuń
  6. Na urok-wroga.blogspot.com ukazał się pierwszy rozdział. Serdecznie zapraszam do przeczytania :* Kiedy pojawi się kolejna część Twojego opowiadania?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przewiduję, że jakoś tak w przyszłym tygodniu, albo na początku kolejnego. Mam niedługo urodziny i chciałabym zrobić Wam z tej okazji prezent. :))

      Usuń
  7. Przepraszam, że komentuje dopiero teraz, ale chciałam przeczytać wcześniej kilka poprzednich odcinków, żeby odświeżyć sobie pamięć ;)
    I przeczytałam 26, 27 i ten. I pewnie wiesz co teraz powiem. Kocham Cię normalnie <3 Zryczałam się ponownie na fragmencie, kiedy Draco za późno wrócił do dormitorium i Hermiony już nie było. Z nie mniejszym rozżaleniem czytałam po raz drugi scenę, kiedy Hermiona nakryła Draco na gorącym uczynku (to z jej perspektywy). Ciekawa jestem, jak to wszystko rozwiążesz, bo Granger wydaje się być pewna tego, że nie chce więcej widzieć Draco. No i jeszcze ten nieszczęsny Malfoy... Po kiego wała on się związał z Astorią?! No powiedz mi! To znów wszystko skomplikuje...
    Ach! I wróciłam do wątku Greengrass-Zabini! To chyba moja ulubiona para, serio <3 i nie wiem czy nie przeczytam od początku tylko tym fragmentów dotyczących tej dwójki. Oddzielnie za nimi nie przepadałam, ale jako para są świetni!
    Astoria i Harry? o.O No, no, no... Widzę że nasza Avy znów się rozkręca ;>

    Czekam na nowość moje Słońce <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie masz za co przepraszać, myszko. :*
      To prawda, Hermiona jednym ruchem wykreśliła go ze swojego życia. Ale on zawsze wiem jak się ponownie do niego wkręcić, obie doskonale to wiemy. :) Mam nadzieję, że druga część opowiadania będzie ciekawsza, mam całkiem fajny pomysł. ;P Panny Greengrass zawsze brały to co chcą, tak jest i tym razem. Draco ma do nich niezaprzeczalną słabość, to też jasne. Ale myślę, że Astoria bardzo, ale to bardzo się wkopała. Stawać na drodze tej dwójki? Biedna dzieczyna! Ale fakt, komplikacji z tego powodu będzie mnóstwo.
      Daf i Blaise są cudowni, prawda? Tez ich uwielbiam. <3 Wyszło przypadkiem. xD Daf całkiem znosiłam, Blaise w moim opowiadaniu tak średnio, ale faktycznie działają ze sobą. :)
      Nie, Astoria z Harrym nigdy nie będzie romansować! :D

      Usuń
  8. I zapomniałam dodać - jak zawsze idealnie dobrana muzyka! Ach... Jak ja Ci tego zazdroszczę! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tą muzyką jest raz lepiej raz gorzej. Mimo wszytko, dziękuję! ;***

      Usuń
  9. Jesteś martwa, wiesz? Dlatego że tyle czekałam! Ale czekałam i będę czekać na inne opowiadania cierpliwie. Nie wiem jakim nickiem się z reguły podpisywałam, ale minęło półtora roku, więc zostańmy przy Coco, ok? A rozdział... dobry, osobiście kocham Blaise'a i nie chcę żebyś go spychała na dalszy plan. No i oczywiście Dracze... niechże się chłopak otrząśnie z Astorii, oni mi jakoś do siebie nie pasują

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, ale dzięki. ;P Wiem, że były strzsane odstępy czasu między odcinkami, przepraszam. ;c Ja też nie wiem, ale Coco pasuje. ;) Blaise swój udział będzie miał, ale już nie tak obszerny jak w księdze pierwszej. Cóż, to nie jego opowiadanie niestety. ;< Astoria na pewno pożałuje, że w ogóle poznała Draco. Osobiście jest mi jej żal.:c

      Usuń
  10. Czytam twoje opowiadanie po raz... 20? 30? W sumie już straciłam rachubę :) Świetne dialogi, piękne opisy przezyć, jedność akcji :D Tylko błagam cie napsz cos jeszcze o Dafne - uwielbiam ta postac

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiesz jak bardzo mi miło z tego powodu. :)
      Dafne będzie miała jeszcze swoją małą rolę - co prawda niewielką, ale zawsze coś. :P

      Usuń
  11. Przeczytałam wszystko jednym tchem i nie mogę się doczekać ciągu dalszego. I cieszę się niezmiernie, że reszta 'wyleci' z tego opowiadania. ^^ Mimo wszystko brakowało mi tej dwójki. A teraz tak ciężko jest znaleźć jakiego przyzwoitego bloga. Uwielbiam Cię za to.
    mycha.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Reszta bohaterów była super, ale faktycznie mnie rozpraszała. Teraz skupię się na D&H. ;)
      dziękuję :):**

      Usuń
    2. No nie przesadzajmy, jak mi się tam taka Dafne kręciła to miałam ochotę coś rozwalić. Dosłownie. xD To kiedy następna część? ;>
      mycha.

      Usuń
    3. Cóż, mi się podobają wątki pobocznych bohaterów, ale o gustach się nie dyskutuje. Nie jestem w stanie podać dokładnej daty, ale myślę, że do końca tego tygodnia już raczej na pewno...

      Usuń
    4. Ulżyło mi. Już myślałam, że będziesz robiła jakieś karygodnie długie przerwy. Teraz będę cię tak długo męczyć za każdym razem, aż będziesz mnie miała dosyć i coś wstawisz. ^^
      mycha.

      Usuń
  12. Sto tysięcy razy czytałam Twoje opowiadania, potem zapominałam i znowu czytałam, bo żeby nadrobić nowości, musiałam też nadrobić zaległości. Ale teraz już będę na bieżąco.
    Co mogę powiedzieć? Lubię obydwa, chociaż właśnie to "Oszukać Przeznaczenie" bardziej przypadło mi do gustu(nie oznacza to, że tamto jest jakieś gorsze, nic z tych rzeczy...). Szczerze? Na początku męczyło mnie to, że wszędzie pojawia się Dafne, a mało tu wątku Dramione, ale potem, kiedy zaczęłaś wdrażać epizody Hermiona-Dracon, jakoś bardziej to doceniałam i ostatecznie doszłam do wniosku, że fajnie to zaplanowałaś. Podoba mi się też to, że jest to już 28 rozdział i nie ma tu "wielkiej nieprzerywalnej miłości między wrogami" jak u większości. Ciągle mnie zaskakujesz, dlatego chce się wracać...
    Mijając komentarze natknęłam się też między wierszami na sformułowanie napisane przez Hope, że idealnie dobierasz muzykę - całkowicie się z tym zgadzam, szczególnie w przypadku bardzo wolnych melodii ;))
    Cóż więcej mogę napisać. Tylko tyle chyba, że czekam na kolejny rozdział, obyś szybko go dodała:)

    Pozdrawiam
    [tracac-siebie.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się, żeby wszystko o czym piszę było ze sobą powiązane i mam nadzieję, że teraz mnie zrozumiecie, żeby później, pod koniec opowiadania powiedzieć "aaa, a więc o to jej chodziło" ;) Nigdy nie lubiłam opowiadań D&H, kiedy charakter Draco w połowie opowiadania zmieniał się o 180 stopni, toteż nie zastosuję tego w swoim opowiadaniu. Na szczęście! :P Bardzo dziękuję, z reguły dodaję muzykę z którą piszę odcinek, ale czasami, kiedy nie zrobię tego od razu, potrafię nawet siedzieć kilkanaście minut, przesłuchiwać różne piosenki i zastanawiać się, która pasuje do treści, ponieważ staram się, żeby nie tylko melodia była zgrana z tekstem, ale również słowa piosenki muszą odnosić się jakoś do opowiadania lub opisywanych sytuacji.
      Również pozdrawiam :))

      Usuń