16 maja 2015

34. Nie jest złe nic, co nie jest prawdziwe. Część pierwsza.


Opowiadanie II: Oszukać Przeznaczenie.

Taki pół-rozdział, takie maleństwo, takie cokolwiek, ale żeby COŚ było.


- Salazarze. Ojej, tfu! Słodki Godryku, Malfoy!
- Uspokój się, Snape się na nas gapi.
- On nie jest prawdziwy!
- Panno Granger, Slytherin traci pięć punktów przez pani niezamykające się usta. Proszę wreszcie wziąć się do roboty! - warknął na nich Snape.
            Hermiona zamknęła się na kilka sekund, po czym wybuchła stłumionym głosem:
- Merlinie, Malfoy, zajęło nam prawie s i e d e m lat, żeby zorientować się, że to wszytko nie jest prawdziwe?!
- Jak dla mnie, Snape wydaje się dość realny. I dość zdenerwowany. Daj mi spokój, też nie wiem co jest grane.
- Ale... jak?
            Draco wpatrywał się w kociołek przed sobą. Teraz zaczynał do niego docierać absurd całej tej sytuacji. Kompletnie nie rozumiał skąd brało się to silne uczucie nierealizmu. Gdzieś w głębi czuł, że jest w niewłaściwym miejscu, niewłaściwym czasie, ale za nic w świecie nie potrafił logicznie wytłumaczyć dlaczego jego tożsamość nagle kompletnie przestała identyfikować się z otoczeniem.
            Snape ogłosił koniec zajęć. Malfoy wstał i miał zamiar ruszyć w stronę wyjścia, kiedy Granger szarpnęła go za rękaw.
- Co my teraz zrobimy? - syknęła, sprawdzając czy nikt przypadkiem nie podsłuchuje ich dziwacznej rozmowy.
            Wyszarpał rękaw z jej uścisku.
- A co mamy zrobić? Nie wiem jak ty, ale ja zamierzam położyć się spać i liczyć, że jutro wszystko wróci do normy. Ewentualnie wytrzeźwieć.
- Nie jesteśmy pijani. Poza tym, alkohol nie wywołuje zbiorowej halucynacji - zirytowała się, sunąc za nim wąskim korytarzem jak cień.
- Granger!
- Co?
- Idź do biblioteki, cokolwiek. Tylko poważnie, odczep się wreszcie - jęknął.
- Jeszcze pożałujesz, że tak mnie traktujesz. Znajdę sobie wyjście, a ty zostaniesz na zawsze w tym gównianym, wywróconym do góry nogami świecie!
            Obróciła się na pięcie i ruszyła z godnością w stronę ślizgońskiego dormitorium. Patrzył przez chwilę jak odchodzi, po czym, nie wiedząc dlaczego, pobiegł za nią.
- Zaczekaj!
            Nawet nie zwolniła kroku. Cholera, musiał ją dogonić zanim na dobre zniknie w tych swoich lochach.
- Graner, p r o s z ę, poczekaj. - Udało mu się ją dogonić. Chwycił ją za łokieć i siłą obrócił do siebie. Wyraz zaskoczenia na jej twarzy, spowodowany gwałtownością jego ruchów, przez chwilę napawał go dominującą dumą. Miał niejasne uczucie deja vu.
            Stali naprzeciwko siebie, dysząc lekko.
- Naprawdę myślisz, że mógłbym całe życie być Gryfonem? - powiedział z pogardą w głosie.
            Wykrzywiła usta w ślizgońskim uśmiechu.

- Myślę, że wtedy istniałaby jakaś minimalna szansa, że mogłabym cię polubić.

5 komentarzy:

  1. Matko. Strasznie, strasznie nie pamiętam, co się działo wcześniej w tych opowiadaniach. Muszę zacząć od początku. Pamiętam tylko, że je uwielbiałam. Pamięć jest taka zawodna :(
    Masz może to wszystko w formie pdf? Będzie mi łatwiej nadrobić na czytniku. A jak nie, to sama sobie zrobię, tylko że zajmie mi to kupę czasu :P
    No i widzę, że masz trudności z pozostaniem tutaj na dobre. Trzymaj się i walcz!
    Całusy :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Nie przejmuj się, czytając tyle tworów i tworków w internetach, łatwo się pogubić. :P mam doce, ale w sumie zrobienie z doca pdfa to tylko formalność. Ciekawy pomysł, postaram się pamiętać, jeśli będziesz nadal chciała, mogę pokombinować. :) Brak czasu! Ale cały czas walczę! Buziaczki :*

      PS nie ogarniam blogspota; czy tutaj można edytować komentarze? :D

      Usuń
  2. Tu nie chodzi o to, że Ci nie wybaczamy, bo tak nie jest. Przynajmniej z mojej strony...rozumiem brak czasu itd., ale taką notkę jak zamieściłaś, że studia zabierają Ci czas i tego typu powiadomienia mogłabyś umieszczać, bo nie wiadomo, czy piszesz nadal, czy już nie. Raz np. na dwa miesiące, gdy nic nie dodasz możesz pisać takie informacje.
    Co do króciutkiego rozdziału to sam w sobie nie jest zły. Taki przerywnik był może nawet potrzebny. Pokazał ich zagubienie i jest takim wstępem(?) do nowego etapu(?) w tym opowiadaniu :) Oddziela jedną rzeczywistość od drugiej :)
    Nadal czekam na następny :)
    Pani Black :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, nawet o tym nie pomyślałam. Wybacz! Ale jak postanowię odejść na zawsze (mam nadzieję, że się tak nie stanie) to dam jakiś znak na sto procent! Takie krótkie cosie to najbliższa przyszłość tego bloga, muszę się nauczyć na nowo pisać i poczuć tę historię.

      Jesteś wspaniała. Dziękuję. <3

      Usuń