22 marca 2016

22. Na skraju wytrzymałości.

            
   Opowiadanie I: Oczy szeroko zamknięte.


  
            Nerwowo wygładziła dłońmi nieistniejące zmarszczki na swojej czarnej spódnicy. Na widok Harry'ego Pottera biegnącego w jej kierunku mało oświetlonym korytarzem gmachu Wizengamotu - Najwyższego Sądu Czarodziejów, poderwała się z krzesła. Wyciągnęła ręce przed siebie, czekając aż wpadnie w jej objęcia. Był przemoczony do suchej nitki. Deszcz spływał nawet z jego czarnych włosów, zostawiając mokre ślady na ramionach.
- Myślałam, że nie przyjdziesz - szepnęła mu we włosy, kiedy przytulał ją na powitanie. Ostrożnie, żeby woda z jego szarego prochowca nie zniszczyła jej eleganckiego kostiumu. Jak zauważył, ciągle gładziła dłońmi i ściągała z niego nieistniejące pyłki. Wyciągnęła z torebki chusteczkę i przetarła nią jego zaparowanie okulary.
            Ludzie tłoczyli się wokół drzwi prowadzących na salę rozpraw.
            Hermiona podniosła wzrok. Magiczna wokanda, czyli unoszące się w powietrzu nad wejściem litery - układały się w napis:

Sprawa Draco Malfoya
Zarzuty: sabotaż i współpraca z Lordem Voldemortem
Oskarżyciel: Cornelius Marchbanks
  
            Kiedy razem z Harry'm, redaktorami magicznych pism, ludźmi z Ministerstwa, a także zwykłymi znajomymi i nieznajomymi obserwatorami kolejnego procesu z cyklu procesów Śmierciożerców, przekroczyła próg sali rozpraw, zadrżała na całym ciele. Uświadomiła sobie, że za chwilę go zobaczy. Widok, który tyle razy nawiedzał ją w koszmarach...
            Zajęła miejsce na drewnianych ławach ustawionych naprzeciwko miejsc przeznaczonych dla sędziów. Miała doskonały widok na cały dramat, który miał już za chwilę rozegrać się w tej sali. Zacisnęła pięści.
- Acaia Moore jest siostrą przyjaciółki asystentki oskarżyciela i twierdzi, że...
- ... mówią, że czeka go pocałunek dementora...
- Taki młody... ale wie pani, Malfoyowie od pokoleń...
- Co zrobił? Doprawdy?! Co za drań!
            Hermiona z narastającym napięciem słuchała szeptów. Było ich tyle, że z trudem udawało jej się wyłapać pojedyncze zdania, zanim jej uwaga wędrowała do kolejnego strzępka informacji, który wydawał się jeszcze cenniejszy niż poprzedni.
            W pewnym momencie, nie mogąc powstrzymać narastających mdłości, zerwała się z miejsca. Mieszanina strachu, stresu i faktu, że miała go zaraz zobaczyć, sprawiła, że całe śniadanie, które wmusiła w nią pani Weasley, podeszło jej do gardła.
            Powtarzała sobie, że musi być silna. Powtarzała to sobie nieustannie, nawet kiedy pochylała się nad białą muszlą klozetową i zwracała resztki marnego śniadania, które i tak ledwo przełknęła z nerwów.
            Wiedziała, że dzisiejsza rozprawa jest tylko początkiem, przedstawieniem zarzutów. Nie będzie przesłuchań świadków. Oskarżyciel przeczyta tylko akt oskarżenia i pozwolą Malfoyowi mu łaskawie przyznać się do popełnionych zarzutów. Jeśli tego nie zrobi, nastąpi fala szybkich i okrutnych procesów, które będą miały na celu złamanie oskarżonego. Była to jedna z pierwszych rozpraw i Hermiona wiedziała, że opinia publiczna jest żądna krwi. Ludzie chcieli przelać krew zdrajców, którzy przyczynili się do śmierci ich bliskich. Malfoy miał być przykładem sprawiedliwości wyrównawczej, a oskarżyciel był zdeterminowany na perswazje, byleby tylko oskarżony dostał najwyższy wymiar kary, nawet mimo młodego wieku. Draco Malfoy był wszak Malfoyem i to samo w sobie było już dla niego wyrokiem skazującym.
            Podniosła się z kolan i ruszyła w stronę sali rozpraw. Nie miała pojęcia jak wślizgnie się tam niepostrzeżenie w połowie, ale wiedziała, że musi tam wejść.
            Kiedy wyszła za róg korytarza zobaczyła wychodzących ludzi. Jej serce zastygło na moment. A potem znowu ruszyło, przyspieszając gwałtownie, gdy rzuciła się w stronę drzwi, przepychając się w odwrotnym kierunku niż wychodzący. Słyszała ciche odgłosy buntu, kiedy jej łokcie wbijały się w boki starszych pań, ale nie zważała w tym momencie na dobre maniery. Najważniejsze było dostać się do środka, zanim go wyprowadzą.
            W końcu jej się udało. Stanęła pośród drewnianych ławek.
            Nareszcie go zobaczyła.




            Wychodząc, omiótł wzrokiem salę. Czekała aż skieruje na nią wzrok. Kiedy wreszcie ją zauważył, jego mina wyraziła wszystko, czego się obawiała. Zmarszczył brwi i zacisnął usta. Nie chciał jej tu widzieć. Nie chciał, żeby uczestniczyła w dniu jego sądu, kiedy obcy ludzie prali publicznie jego brudy, kiedy był poniżany i znienawidzony przez całą magiczną społeczność. Rozumiała go. Ale musiała mu pokazać, że nie dba o tych wszystkich ludzi, o ich opinie i plotki. Musiała mu pokazać, że jej serce należy do niego w całości, że nic co wydarzy się w tej sali, nie złamie jej miłości.
             Powoli uniosła dłoń, przykładając ją do ust, żeby po chwili położyć ją na sercu. Obiecuję ci...  - chciała przekazać mu to tym gestem, ale odwrócił wzrok. Zacisnęła usta, walcząc ze łzami, ale dokończyła gest, mimo iż jego wzrok wodził teraz gdzieś po kamiennej posadzce.

            Nieważne co się tutaj wydarzy...
             Obserwowała jak, nie podnosząc na nią wzroku, ruszył w kierunku wskazanym mu przez strażnika.
- Zmienili kwalifikację czynu, Hermiono. Marchbanks oskarżył go o zabójstwo i wnosi o najwyższy wymiar kary...

            Nieważne co zobaczę, usłyszę.
- Hermiono? Wiem, że to niedorzeczne, ale podobno mają niezbite dowody...

            Tylko ja wiem kim naprawdę jesteś.

                        Kiedy zniknął za drzwiami prowadzącymi gdzieś w głąb budynku, rozległy się wrzaski dziennikarzy, którzy uświadomili sobie jej obecność. Wywiad z ukochaną skazańca to zawsze gorący temat. Kiedy mroczną przestrzeń rozświetlił blask tysiąca fleszy, ukryła twarz w dłoniach.

            Obiecuję ci... że będę przy tobie do samego końca.
- Nie płacz. - Harry położył jej dłoń na plecach. - I nie poddawaj się, to jeszcze nie koniec.

            I właśnie w tym tkwi problem, mój przyjacielu. Jesteśmy już tak bardzo zmęczeni tą ciągłą walką. Nie mamy więcej siły ponosić się z łóżek każdego dnia i od nowa zmagać się z koszmarami, które chwilowo ustępowały wraz z przebudzeniem. Od lat nie mieliśmy chwili, żeby odetchnąć. Każdy kolejny krok jest coraz cięższy. Zmęczony organizm, którym jesteśmy my - ludzie, którzy wygrali tę wojnę, nie jest już tak skłonny do regeneracji.

            Wyszli na zalaną deszczem ulicę. Hermiona miała wcześniej parasolkę, ale uświadomiła sobie, że zostawiła ją na sali rozpraw. Z resztą, w tej chwili nie dbała o to, ile litrów wody wyleje się jej na głowę. Deszcz ukrywał łzy, a w otoczeniu tylu fotoreporterów było to niemalże błogosławieństwem.

                        Prawda jest taka, drogi przyjacielu, że funkcjonujemy na skraju swojej - i tak już powyciąganej - wytrzymałości. A to dopiero początek. Wojna była tylko etapem. Teraz czeka na nas reszta naszego życia. Czeka na nas codzienność, z którą będziemy musieli mierzyć się każdego dnia.  
            I po prostu czasami boję się jutra, mój kochany. Boję się, że jutro nadejdzie dzień, w którym już nie odnajdę w sobie siły.

            Kiedy odeszli od gmachu Wizengamotu i natrętnych dziennikarzy, objęła Harry'ego najmocniej jak potrafiła. A potem rozpłakała się jak dziecko, łkając i utyskując na niesprawiedliwość świata. Trzymał ją za rękę, powtarzając jej, że da radę przez to przejść. Uwierzyła mu, bo ufała Harry'emu bezgranicznie. Pozwoliła pomóc sobie wstać i odprowadzić się do domu. Pozwoliła mu zaparzyć sobie herbaty i okryć ciepłym kocem. Samą swoją obecnością dodawał jej sił. Poniekąd przetrwała jakoś ten dzień. Na skraju wytrzymałości czy też nie, nadal nie zamierzała się poddawać.

  
***

Jestem najpowolniejszą bloggerką świata. Ale obietnic na wiatr nie rzucam.


   

12 komentarzy:

  1. Nie spodziewalam się twojego rozdziału tutaj. Porzuciłam już myśl, że może coś dodasz, a tu taka niespodzianka :). Niestety, muszę powiedzieć, że nie mam pojęcia co się działo w poprzednich rozdziałach tego opowiadania. Mimo wszystko ten rozdział mi się podoba, chociaż sądzę, że skażą Draco :(. Weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wena zawsze jest mile widziana, dzięki! Wiesz, ja też się nie spodziewałam, bo tak od jakiegoś czasu męczyłam ten rozdział i w pewnym momencie powiedziałam stop, chwila, mam trochę czasu, bo święta za pasem... a co mi tam!
      Zobaczymy jaki wyrok wyda Wizengamot!
      Wszystkiego dobrego :)

      Usuń
  2. Bardzo się cieszę, że wrzuciłaś nowy rozdział. Podobał mi się...może fajnie byłoby jeszcze zamieścić tam rozprawę ale bez niej też jest super. Mam nadzieję, że to się skończy jednak w pewnym stopniu szczęśliwie. Szkoda mi tej pary...Draco i Miona tak się kochają:)
    No cóż czekam na następny i nawet jeśli dalej będziesz tą najpowolniejszą blogerką na świecie to i tak będę czekać na następne notki ;)
    Pozdrawiam i weny życzę
    Pani Black ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja się bardzo cieszę, że tu jesteś. Serce mi rośnie, serio. I jednocześnie się czuję bardzo złą osobą za to, że wrzucam rozdziały raz na taki kawał czasu. Nie było rozprawy, bo rozprawa jeszcze będzie, obiecuję :)
      Dziękuję, dziękuję, zbieram te dobre słowa i trzymam się ich mocno, tymczasem również życzę Ci wszystkiego dobrego! :)

      Usuń
    2. haha *czuję się bardzo złą osobą
      a jestem bardzo roztargnioną osobą najwidoczniej, skoro już nawet gubię się we właściwym szyku wypowiedzi :D

      Usuń
  3. Bardzo krótki, ale treściwy rozdział. Niestety niewiele pamiętam z poprzednich, więc muszę przeczytać choć kilka, żeby zrozumieć ten w pełni. Życzę dużo weny. Pozdrawiam
    PS usuń zbędny apostrof: z Harrym

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie dziękuję i za życzenia i za dostrzeżenie błędu :)

      Usuń
  4. Hahah:) Błąd do wybaczenia w końcu każdemu zdarzają się pomyłki :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam to znów ja :) Mam nadzieję, że niedługo wrócisz.
    I chciałabym zaprosić do siebie. W końcu zdecydowałam się na pisanie swojego bloga :D
    we-are-lost.blogspot

    OdpowiedzUsuń
  6. we-are-lost.blogspot.com przepraszam źle się podpisałam:D

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziewczyno czy ty dodasz dalsze czesci tego opowiadania ? Blagam blagam blagam !!;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałabym, ale minęło tyyle czasu, że nie wiem czy ta historia jest jeszcze we mnie... :)

      Usuń